sobota, 19 stycznia 2013

Zagubiona cz. 2

Biegnę. Boję się zwolnić, boję się, że mnie złapią... W głowie ciągle obijają mi się słowa mojego brata. I choć ich kontekstu nie rozumiem to wiem, że muszę się go słuchać.
 Zaczynam rozmyślać nad postacią Gandalfa. Dawno go co prawda nie widziałam, ale wiem, że na pewno się nie zmienił. Odkąd pamiętam zawsze wyglądał i zachowywał się tak samo. Zawsze mówił zagadkami, które nie zawsze rozumiałam. No bo co ma zrozumieć 7 letnia dziewczynka słysząc: "Tam gdzie hobbit nie dosięgnie choć bardzo by chciał. Znajdziesz swe narzędzie, swój mały skarb." Tego samego dnia dostałam w prezencie od niego mój pierwszy łuk przywieziony z odległej krainy. Mogłam się tylko domyślać, że jest on z Rivendell. Mam z nim naprawdę miłe wspomnienia.

 Wybiegłam na polanę gdy nagle zobaczyłam hobbita o rudawych włosach i trochę tęgiej posturze. To pierwsza osoba jaką widzę od paru dni. Bez wahania ruszyłam za nim. Muszę z nim porozmawiać, nie ważne o czym. Może przypadkiem się czegoś dowiem.
-Hej, hobbicie!-zawołałam za nim i zaczęłam do niego biec, lecz ten zaczął uciekać.-Hobbicie, zaczekaj!- Biegłam ciągle za nim gdy nagle zauważyłam, że się zatrzymał i stał z nim inny brązowowłosy niziołek. Wpadłam na nich i razem się przewróciliśmy lecz od razu wstałam i zaczęłam się otrzepywać. Spojrzałam na nich i od razu miałam dobre przeczucie.-Jeśli ktoś cię woła to wypadałoby się zatrzymać.-pouczyłam ich.
-Wybacz pani.-powiedział brązowowłosy.- Jestem Frodo Baggins a to mój kompan Samwise Gamegee. Czemu nas zatrzymałaś?- rudy niziołek szturchnął go łokciem w bok, a ten się tylko roześmiał. Natomiast mina rudego kompana nie była zbyt wesoła.
-Chciałam tylko spytać... czy znacie Gandalfa Szarego? Szukam go, a słyszałam, że miał iść z dwoma hobbitami i gdy was zobaczyłam...-przerwałam biorąc głębszy wdech. W końcu zrobiłam sobie przerwę w biegu. Hobbici nie ufni mi spojrzeli się na siebie i po chwili Frodo powiedział.
-Tak właśnie do niego idziemy, ale chcieliśmy sobie zrobić przerwę na kolację. Może zjesz z nami...?-spytał trochę się wahając.
-Wybaczcie mi. Jestem Julia Slikpens z Dorthmountain.
 Usiadłam z hobbitami i zjadłam posiłek. Pogawędziliśmy trochę, a potem ruszyliśmy razem. Wyjaśniłam im podczas wędrówki, że podejrzewam, że będę z nimi wędrować. Powiedziałam im o moim bracie i o tym czemu uciekłam. Frodo wypytywał się o niektóre rzeczy, ale Samwise szedł w ciszy i patrzył się na mnie wrogo.
 Gdy szliśmy polem kukurydzy z poza zielonych, wysokich łodyg wypadło dwóch kolejnych hobbitów. Wywnioskowałam, że się znają z Frodem i Samem ponieważ przyjacielsko się przywitali. Jeden drugiego szturchnął w ramię i spojrzeli się na mnie i się uśmiechnęli. Przedstawili mi się. Jeden z nich nazywał się Pipin Took, a drugi zwał się Merry Brandybuck. Obaj byli bardzo podobni do siebie.
 Hobbici zaczęli biec przez kukurydzę. Nie wiedziałam przed czym uciekają dopóki nie obejrzałam się za siebie i nie zobaczyłam wielkoluda, który gonił nas z kosą coś krzycząc. Na końcu pola nie było jak myślałam polany tylko stroma skarpa z której wszyscy spadliśmy i na gościniec.
-Czemu was ... nas gonił ten olbrzym?-spytałam oburzona podnosząc się z ziemi. Czym prędzej sprawdziłam stan mojego łuku. Na szczęście był nienaruszony. Tylko podczas upadku zgubiłam jeden sztylet.
-Nie wiem. Gniewał się że zabraliśmy mu kilka marchewek i sałat...
-Tak. Oraz dwa słoje grzybów i parę dni temu!-powiedział zły Sam. Spojrzał się na Froda, który stał na drodze i wpatrywał się w zapadającą na niej ciemność.- Panie Frodo wszystko w porządku?
-Chować się! Uciekać z drogi!-krzyknął i rzucił się z drogi. Za nim wszyscy zrobili tak samo. 4 hobbitów schowało się pod wielkim korzeniem, ale dla mnie by już tam miejsca nie było więc schowałam się trochę niżej za gęstym krzakiem. Zapadła cisza gdy po chwili można było usłyszeć stukot kopyt. Koń zatrzymał się za nami. Spojrzałam się przez krzaki i ujrzałam coś strasznego. Postać rodem z moich koszmarów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz