sobota, 19 stycznia 2013

Śpiąca.

Tosia wyszła z domu kierując się ku miastu. Była szczęśliwa, że po raz kolejny spotka się ze swoim chłopakiem Kacprem. Chłopak jak zwykle czekał już na nią przed kinem z małą, herbacianą różą. Poszli na komedie- romantyczną, a później poszli na spacer po starówce Gdańskiej. Szli trzymając się za rękę. Rozmawiali ciągle o muzyce z filmu. Gdy doszli na Motławę. Oparli się o poręcz. Tosia zaczęła przyglądać się róży i obracać ją w palcach. Zupełnie przestała słuchać chłopaka gdy ten nagle objął ją mocno i pocałował w policzek.
-Tosia, bo nie bez powodu cię tu przyprowadziłem. Pamiętasz tu się spotkaliśmy.
-Tak pamiętam. To było takie zabawne gdy na siebie wpadliśmy, a ty...
-Tak, nie wspominajmy tego.-powiedział zawstydzony.- To może powiem prosto z mostu...-zaczął po krótkiej chwili milczenie.- Wyjdziesz za mnie?-spytał i pokazał jej pierścionek z rubinem otoczony diamentami. Tosia rzuciła mu się na szyję krzycząc.
-Tak, tak! Kocham cię Kacper. Oczywiście!
Stali przytuleni do siebie gdy nagle Tosie zaczęła boleć mocno głowa. Zamrugała dwa razy lecz gdy otworzyła potem oczy widziała tylko ciemność i usłyszała głos nieżyjącej już matki.
-Ja cały czas jestem przy tobie. Wiem, że mnie słyszysz kochanie. Co u ciebie? Bo ja dziś byłam z twoją młodszą siostrzyczką na jej występie...- głos nagle gdzieś znikł. Jej chłopak spojrzał się na nią zmartwiony.
-Co się stało kochanie? Coś nie tak?-z oczu dziewczyny popłynęły łzy.
-Znów słyszałam moją mamę. Mówiła coś o mojej siostrze, ale ja nie miałam nigdy siostry!
-To pewnie ze zmęczenia. Chodźmy do mnie do domu...

Tosia nie wiedziała, że to co słyszała nie było tylko jej wyobraźnią lecz rzeczywistością. Jej mama przychodziła do niej do szpitala co dwa dni i zdawała relacje córce, która miała spać już do końca swojego życia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz