wtorek, 22 stycznia 2013

Upadli cz. 2

Po chwili przyglądania się aniołowi wróciłam do książek i wtedy trafiłam na coś ciekawego: "(...) Wąż starodawny, który się zwie diabłem i szatanem, zwodzący całą zamieszkaną ziemię, został strącony na ziemie, a z nim strąceni zostali jego aniołowie. (Ap 12, 7-9)" , "Jezus wtedy powiedział o szatanie i jego aniołach" , " (...)upadek dla aniołów jest tym, czym dla człowieka jest śmierć. Z chwilą bowiem upadku nie mają już możliwości poprawy, tak jak nie mają jej ludzie z chwilą śmierci" . To ostatnie to były słowa autora. Coś mi się tu nie zgadzało bo gdzie indziej czytałam, że każdy zasługuje na poprawę. Nawet upadli, którzy w ramach pokuty muszą wykonać jakieś zadanie. 
-Nie każdy upadły jest zły.-powiedział ksiądz Brad odkrywając kolejny posąg anioła. Marmurowa postać stała dumnie, a u boku miała miecz. Powiedział to tak jakby słyszał moje myśli.- Każdemu potrzebna jest druga szansa.-powiedział. Mówił tylko do mnie. Mela ignorowała go i czytała. Postanowiłam sobie to wszystko spisać. Nagle z książki, którą trzymałam wypadło parę kartek w kratkę. Jakby z jakiegoś zeszytu. Schyliłam się po nie.  Całe były zapisane. Zaczęłam czytać. "Upadłe anioły są wśród ludzi. Zgrzeszyły i za karę zostały obdarte ze skrzydeł. Na pamiątkę zostawiono im tylko bolesne i krwawe, często, blizny. Oprócz tego nałożone są na nich kary, ale zależy ona od tego za co zostali wygnani z królestwa niebieskiego. [...] Może być im dana łaska, a wtedy mają zadanie i po jego wykonaniu zostają s powrotem wpuszczone do nieba. [napisane coś nieczytelnie połowę kartki] Ktoś tu idzie. Mam nadzieję, że to nie oni, że to nie ci źli dla których nie ma łaski. Słyszę jak coś mówią. Jeśli ktoś to znajdzie niech po przeczytaniu odłoży to s powrotem. Ta wiedza jest tylko dla ciebie! Kończę bo muszę uciekać. A po drodze jeszcze znaleźć Reymonta.
Jessica Perry.
Reymont Reepyns."

Nagle światła  zaczęły mrugać i nie wiadomo skąd wziął się wiatr. Rozejrzałam się a ksiądz stał już w drzwiach i nerwowo spoglądał na korytarz w obie strony. Spojrzałam na Mel, a ta na mnie. Rzuciłyśmy wszystko i podeszłyśmy do księdza.
-Może lepiej już pójdźmy.-powiedział zamykając drzwi na kłódkę, której wcześniej tu nie było.
-Co się dzieje?-spytałam równo z Mel. 
-Nie jesteśmy tu mile widziani.-powiedział i spojrzał w korytarz na którym zaczęły jedna po drugiej gasnąć lampy.-Maci nikomu nie mówić o tym, że tu byłyście i nie mówcie skąd macie informacje.- Nagle zza rogu wyszedł młody chłopak, który chodził do naszej szkoły. Nazywał się James. Wystraszyłam się gdy go zobaczyłam. Miał na sobie skórzaną, czarną kurtkę, szary t-shirt i ciemne dżinsy. Jego włosy były lekko kręcone i trochę dłuższe niż u większości chłopców. Był wyższy ode mnie o głowę. Ksiądz jakby go tu oczekiwał.-Oh. Drogi Jamesie. Dobrze cię widzieć. Zabierz dziewczyny do wyjścia, ja zostawiłem coś w sali.-powiedział i znikł. Chłopak spokojnym krokiem odprowadzał nas do drzwi.
-Masz na imię James prawdą?-spytała Amel.
-Tak, a wy?-spytał niechętnie nie odwracając się do nas.
-Ja jestem Amel, ale mówią do mnie Mel. A to jest Aleks.-chłopk odwrócił się i na mnie spojrzał po czym na jego ustach dostrzegłam minimalny uśmiech. Przerażał mnie. Lampy za nami coraz szybciej gasły, a drzwi wyjściowych nie było nadal widać choć szliśmy za sznurem, który wcześniej rociągneliśmy. 

2 komentarze: