poniedziałek, 4 marca 2013

O mnie. rozdział.2

Rano obudziłam się z radością. Tej nocy miałam dziwne sny. Wstałam z łóżka, ubrałam się, spakowałam torbę i zeszłam na dół. W kuchni stał już mój brat Antoni. Miał brązowe, krótko obcięte włosy, okulary typu 'kujonki'. Ubrany był w czerwoną flanelową koszulę i stare dżinsy. Był wyższy ode mnie i przede wszystkim starszy. Wszyscy uważali go za świra, dziwoląga, ale tylko dla tego, że był inni niż reszta. Lepszy. Bardzo lubił chodzić wieczorem na spacery, czytał dużo książek, nie zadawał się w miasteczku z nikim. Ale miał znajomych. W poprzednim mieście trzymał się z kilkoma kolesiami. Tutaj nie lubią oryginalnych ludzi. Każdy musi być taki sam. Chłopacy to albo bezmózgie mięśniaki, albo chorowite kujonki, a dziewczyny w 80% to cheerleaderki, 15% to dziewczyny zdołowane życiem, a 5% to takie jak ja. Normalne. W miasteczku to rzadkie zjawisko, przynajmniej jak dla mnie.
 Razem z Antonim przeprowadziliśmy się tu zaledwie 2 miesiące temu.  Nasza babcia kupiła nam ten dom i opłaciła wszystko na cały rok. Tylko ona nam została po śmierć rodziców. I choć jest daleko uważam, że świetnie spełnia obowiązki jakie są jej przydzielone.
 Antoni stał pochylony nad ladą i czytał jakąś książkę. Podeszłam do niego i dałam mu całusa w policzek.
-Dzisiaj przyjeżdża Ashley na trzy dni.- 'świetnie'. Dziewczyna, która rozumuje w ten sposób, że jeśli pokażę większość ciała to na pewno coś tym osiągnie... no i chyba jej się udało bo mój brat się w niej zadurzył. Nie wiem czemu, ale już wystarczająco razy się o nią kłóciliśmy. Ashley nocuje u nas co jakiś czas, a ja wtedy biorę nocną zmianę jako kelnerka w pobliskim Bistro. Ale tym razem dwie noce to trochę za dużo. Trzeba coś wymyślić.-Nie ciesz się, aż tak. No przestań już bo zmarszczki od tego uśmiechu ci się zrobią.-zakpił. Spojrzałam na niego i wyszłam z kuchni. Moim celem była ponura katolicka buda zwana szkołą. Aż strach nie iść w niedziele do kościoła bo na drugi dzień w szkole będą się dziwnie patrzeć. Uznają cię za diabelskie dziecko czy coś...
-Biorę auto.- krzyknęłam za drzwiami. Wzięłam kluczyki i już po chwili siedziałam w starym Polo6N w kolorze zielonym. Musiałam wszystko wyregulować. Po chwili ruszyłam. Za drugim zakrętem musiałam włączyć wycieraczki bo znowu zaczęło padać. Chciałam spojrzeć w tylne lusterko, ale było przestawione zwolniłam by je poprawić i gdy zostało dobrze ustawione zobaczyłam w nim odbicie mężczyzny, który 'napadł' mnie wczoraj. Podskoczyłam i w nerwach nacisnęłam hamulec. Wyrzuciło mną mocno do przodu, ale przez to, że wjechałam w tył jakiegoś Forda. Podniosłam głowę znad kierownicy i spojrzałam za siebie, ale na tylnym siedzeniu nikogo nie było. Z samochodu przede mną wyskoczył ten sam chłopak, który wczoraj mnie podwiózł. Podbiegł do tyłu auta i spojrzał na nie, a ja zaczęłam wyglądać za okno. Może ON schował się gdzieś w lesie przy drodze? Nie mógł daleko uciec... A co jak to tylko moja wyobraźnia?
 Chłopak zapukał mi w szybę. Był bardzo podobnie ubrany co wczoraj, a może nawet identycznie. Przyglądał mi się chwile i westchnął.
-Znowu ty.- nie zabrzmiało to przyjaźniej.- Sam, prawda?
-Yyy. Tak. Przepraszam cię JD.- odpięłam pas, otworzyłam drzwiczki i wysiadłam na deszcz. Podeszłam do tyłu Forda. Nie wyglądało to groźnie. Tylko zarysowanie.- Wybacz. Jak mogę się zrekompensować? Nie mam przy sobie zbyt dużo gotówki.-powiedziałam macając obie kieszenie moich dżinsów. Spojrzałam pusto na asfalt u naszych stóp w głowie szukając jakiegoś rozwiązania. Do moich uszu oprócz stuku kropel o auta usłyszałam trzask drzwiczek, ale nie spojrzałam na tego kto nimi trzasnął. Nie obchodził mnie teraz.
-Widziałem cię dziś w szkole. Myślę, że to nic poważnego. Pojadę do mechanika i on oceni wszystko, najwyżej w szkole ci jutro powiem...- spojrzałam na niego szybko z niepokojem. Czy on powiedział 'Dziś w szkole'?! Przecież ja dopiero tam jechałam.
-Jak to dziś w szkole?-powtórzyłam.
-No...-zaczął zakłopotany.- Na obiedzie. Widziałem cię na stołówce...-pokiwałam głową domagając się więcej informacji.- Siedziałaś przy stoliku... Szczerze mówiąc byłaś dziwnie nie obecna. Chciałem do ciebie podejść, ale nie chciałem przeszkadzać.
-W czym?!-powiedziałam głośno zirytowana.- Żarty sobie robisz JD?!-wydarłam się na niego, a to go przestraszyło. Widziałam w jego oczach zakłopotanie.
-W rozmowie z mężczyzną, który z tobą siedział. Mimo tego, że coś mówiłaś i tak wyglądałaś jakby nie było cię duchem. ... Sam?
-JD, wszystko w porządku?- spytał stojący za mną chłopak. Odwróciłam się. Chciałam się upenić czy może to znowu nie ten blondyn. TO BYŁY JAKIEŚ ŻARTY!!! Jak to byłam w szkole. Przecież jest ranek.-pomyślałam. Gdy się odwróciłam ujrzałam chłopaka o jasno niebieskich oczach wpatrzonych we mnie, kasztanowych pół- długich falowanych włosach, które przyklejały mu się do czoła od deszczu. To był chłopak z moich myśli. Stał pół metra ode mnie. Poczułam jakbym stała obok kogoś boskiego. Wiem to dziwne, ale jego aura. Można powiedzieć, że widziałam jasną otoczkę w okół niego. Nagle nie wiem czemu zakręciło mi się w głowie, i poleciałam na JD, który mnie złapał. Mówił coś do mnie, ale jego głos zagłuszał okropny śmiech, a w głowie tliła się postać wysokiego blondyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz