czwartek, 27 lutego 2014

Zagubiona cz. 6

Otwieram oczy. Pokój jest jasny. Duże okna są przesłoniony delikatnym materiałem. Całe wnętrze było wykonane z jasnego drewna. Leżę na dużym łóżku pod miękką pościelą. Wstaję. Ból. To moje ramie tak boli. Spoglądam na nie. Jest całe zabandażowane. Szybko ruszam do moich rzeczy ułożonych pod ścianą. Zostawiłam wszystko i wyszłam na taras. Moim oczom ukazało się przepiękne Rivendell. Wpatruję się w każdy kawałek tego widoku. Chcę zapamiętać go jak najwięcej. 
 Z zapatrzenia wyrywa mnie trzech niziołków przebiegających tuż przede mną. Omal co mnie nie potrącili. Z całej trójki tylko jeden się cofnął. Pipin. Stanął tuż przede mnę, a na jego twarzy był szeroki uśmiech. Skłonił się lekko. Odpowiedziałam mu tym samym. 
-Jak się panienka czuje?-spytał przyjaźnie. W tej chwili przyszło do nasz pozostała dwójka. Merry i Sam. 
-Dość dobrze. A co u was? A co z Frodo?!-przypomniałam sobie widok okropnie wyglądającego hobbita. Pipin się tylko uśmiechnął i ruszył w nieznanym kierunku. Poszłam za nim. Z tarasu zeszliśmy na dół. Kręciliśmy się trochę między pięknami drzewami. Stopami kroczyłam po twardej, kolorowej nawierzchni. Nagle w dali ujrzałam siedzącego na ławce Froda, który wesoło rozprawiał z jakimś siwym, starym hobbitem. Nieśmiało podchodzę do nich. Nie wiem czy wypada im przerywać. Oni jednak kończą rozmowę i spoglądają na nas.
-Julia!-mówi wesoło Frodo.
-Widzę, że masz się nie źle.
-Nie źle? Czuję się cudownie!-hobbit obok odchrząknął.- Ach! Co z moimi manierami. Julia, to jest mój wujek: Bilbo Baggins.- przywitałam się grzecznie. Kiedyś o uszy obiło mi się to imię. Pamiętam je chyba z jednej z opowieści Gandalfa. A pro pos Gandalfa... 

Doszły mnie pogłoski, że on gdzieś tutaj jest. Aragorn powiedział, że spotkam się z nim na kolacji. Na wieczerze zaprowadził mnie jeden z elfów. Całą drogę do wielkiej sali nic nie mówił. Dziwne.
Sala była olbrzymia! W środku było mnóstwo światła, choć na zewnątrz panował już mrok. Wszyscy w środku siedzieli przy ogromnym stole i śmiali się oraz rozmawiali. Panował tam lekki gwar. Z końca stołu wstał i podszedł do mnie Aragorn. Zaprowadził na miejsce obok siebie. Gdzieś po drodze widziałam Gandalfa, który grzecznie mi skinął, oczywiście elfów, moich kompanów i nawet jednego krasnoluda!!! Noc ciągnęła się w miłej atmosferze. 

1 komentarz:

  1. Jako, że nie zauważyłam nigdzie zakładki przeznaczonej na spam - wstawiam to tu.
    Zapraszam do nowej ocenialni ^^ http://ocenialnia-blogow-gwiazdka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń