tag:blogger.com,1999:blog-27676582890271071792024-03-12T20:24:10.699-07:00OpowiadaniastranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.comBlogger26125tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-20353748751604320642014-04-29T12:15:00.000-07:002014-04-29T12:15:06.471-07:00Zagubiona cz. 8<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Całe posiedzenie odnosi się do podróży ku zniszczeniu pierścienia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b style="background-color: #20124d;"> <span style="font-size: 14px; line-height: 21px;">Jeden, by wszystkimi rządzić, jeden, by wszystkie odnaleźć,</span></b></span></div>
<span style="font-size: 14px; line-height: 21px;"><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b style="background-color: #20124d;">Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać.</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><u style="background-color: black;"><br /></u></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ten jeden pierścień posiada Frodo. W swej małej, lnianej kieszonce z przodu kamizelki. A raczej go posiadał, bo teraz złoty pierścień leży na kamiennym stole. I kusi wszystkie spojrzenia. Nikt mu się nie oparł i choć a chwile zawiesił na nim wzrok i zapewne pomyślał co by było gdybym to ja był jego panem...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Co by było gdyby on był mój? Mimowolnie przed oczami widzę brata. No bo skoro on ma taką moc to może i by go ożywił?! Tuż za bratem widzę siebie. Siedzącą na dostojnym czarnym koniu, ubraną w szlacheckie szaty ze złotem na palcu. Władam. Przede mną klęczą całe pola orków błagające o litość. HA! Bezlitośnie wybijam te obszczymordki co do jednego. Polepszyłabym dobrobyt w osiedlach ludzkich i już nigdy nie pozwoliła na ich poniżenie przez inne rasy. Zasiadłabym na tronie Śródziemia! Nikt by nie śmiał ze mną dyskutować, miałabym moc. <i>Weź mnie! Weź. Czekam na ciebie! Jestem na wyciągnięcie ręki.</i>- słyszę głos w głowie. Od razu powracam na naradę i patrzę na pierścień. Zdaję sobie sprawę jak okropne były te myśli. Przecież wiem jakie ma działanie ten pierścień. On omamia ludzi i czyni zło! NIE! Nie mogę nawet myślę o zawłaszczeniu go! </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Nagle krasnolud podrywa się ze swojego siedzenia. Rzuca się przed siebie i z wielkim impetem uderza toporem w kamienny stół, a dokładniej w pierścień. Krzyczy przy tym: "To ja go zniszczę?!" Zapiera mi dech w piersiach. Wypuszczam powietrze gdy widzę, że to jego broń uległa zniszczeniu, ba! Nawet stół pękł. Lecz pierścień leżał nietknięty.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Spojrzałam w błękitne niebo nad głowami. W kręgu zrobił się rozruch. Wszyscy zaczęli głośno mówić co zrobić z pierścieniem. Zupełna plątanina. Nikt nikogo nie rozumie. Spoglądam najpierw na spokojnego Gandalfa, a potem na Froda. On również tak jak ja jest zdezorientowany. Nagle Trzask! Gandalf Szary wychodzi na środek. I zaczyna mówić do Elronda. Powiedział, że trzeba pierścień zniszczyć w ogniu góry. Część osób potakiwała, a druga część jest zniesmaczona pomysłem. Lecz każdy tu wie czyj głos najbardziej się tu liczy. Twarz elfa jest kamienna. Po chwili namysł skinął głową. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaczyna się kolejny spór kto zniszczy pierścień. Tym razem sprzeczkę nie przerywa Gandalf, ani Elrond, ani żaden uczony elf. Frodo. To on się wyrywa mówiąc "Ja, ja go zniszczę". Za chwilę chwilę do dyskusji włącza się Aragorn mówiąc, że będzie służył Frodowi, chronił go do póki misja nie dojdzie do skutku. W jego ślady idzie krasnolud, składając przysięgę. Po nim idzie Boromir i jakiś elf. NA koniec Gandalf dodaje, że on także im pomoże.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Serce mi stanęło. W sekundę przez głowę przelatuje mi tysiąc myśli. Obiecałam, że będę trzymać się Gandalfa. No bo co ja zrobię bez niego? Zostanę tu?! Wrócę do domu?! Szybko wstaję i mówię:</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ja także pójdę!-chciałam aby zabrzmiało to odważnie. Wyprostowałam się dumnie i przybrałam tajemniczą minę. Elrond patrzy na mnie przenikliwie. Kolana omal nie uginają mi się ze strachu. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-To niebezpieczna wyprawa, moja droga. Nie jest ona dla...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Obiecałam Lucjanowi, Gandalfie-przerywam mu.-... pewne rzeczy. I nie złamie tej obietnicy.-spogląda na mnie surowo spod szarych, krzaczastych brwi. Spoglądam na pana Elfów. Uśmiecha się do mnie pogodnie i spogląda na czarodzieja.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Mój drogi Gandalfie. Obietnic się nie łamie.</span></div>
</span>stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-57292547437621426702014-03-27T14:23:00.002-07:002014-03-27T14:23:19.064-07:00Zagubiona cz. 7Znów ten sam, przestronny pokój w mieście elfów. Lecz czuję się inaczej niż wczoraj po obudzeniu. Przekręcam się na bok, a miękka pościel mnie otula. Jest mi bardzo ciepło. Czuję się tu... bezpiecznie? Może to dlatego, że wiem, że co jakiś czas przechodzą tędy elfowie lub inni przyjezdni. Z resztą co by miało mi się tu stać? To nie jest las, gdzie za rogiem mogą czekać trolle. To nie jest... mój dom. Dom, z którego pewnie nie zostało nic. Orkowie czy inne bestie zapewne go splądrowały i spaliły. Zniszczyły wszystkie wyroby mojego brata, każdą strzałę i łuk. Ha ha! Jego początkowe wyroby rzemieślnicze przypominały, fale. Były tak krzywe i nie ważne czy to była łyżka, strzała, barierka- wszystko wyglądało tak samo. A mój brat? Co z nim zrobili? Spalili jak drewnianą łyżkę, czy przedziurawili jak poduszkę? - przechodzi mnie dreszcz na wspomnienie jego krzyku.- Nie ważne co mu się stało! Zrobili to z zimną krwią! A ja, nie jestem tu bez przyczyny. Będę szła z Gandalfem i gdy na patyczkuje mi się choćby jeden plugawy okr to moja strzała przeszyje jego krtań na wylot!<br />
Idę pięknym dziedzińcem do sali, w której wczoraj biesiadowaliśmy razem z elfami. Ten ród jest niesamowity! Mają tyle energii, taką wiedzę. Nigdy się tak nie bawiłam jak wczoraj. Nawet na weselu kuzyna Boba parę lat temu.<br />
W sali przy krańcu długiego stołu siedzi cicho Aragorn, a u jego boku jakiś blond włosy elf. Włosy miał on ciekawie związane do tyłu, twarz pół okrągłą. Usiadłam obok nich. Przywitałam się i nałożyłam na talerz jedzenie. Przy wszystkich miejscach wzdłuż stołu stoją talerze, sztućce, kubki. Siedzę w ciszy. Aragorn i elf co jakiś czas coś między sobą mówią. Zerkam na nich. Wyglądają na szczęśliwych. Nie widziałam wcześniej takiego Obieżyświata. To miejsce ma chyba taki wpływ na wszystkich. Tuż przed tym jak skończyłam u mego boku usiadł jakiś mężczyzna. Wysoki, z włosami do ramion, brodą, ubrany w szaty podajże szlacheckie. Gdy na mnie spojrzał, uśmiechnął się. Speszona spuściłam wzrok na pusty talerz. Wstałam. Aragorn złapał mnie za nadgarstek.<br />
-W południe jest ważna rada na wschodnim dziedzińcu. Chcielibyśmy abyś także brała w tym udział, choćby jako słuchacz.-ostatnie słowa podkreślił. Spojrzałam na niego i elfa. Chyba musiał mnie o tym poinformować. I czuję, że to nie jest zaproszenie. Przyjdę, ale najwyraźniej mam się nie odzywać. Czemu?<br />
-Dobrze.-skinęłam głową.<br />
-Ablim po ciebie przyjdzie, aby cię zaprowadzić.-mówi elf. Oboje przestają na mnie patrzeć. Mogę już iść. Jeszcze spojrzałam wzdłuż wszystkich miejsc przy stole. Tylko jedne mężczyzna się na mnie patrzył. Ma on niebiesko- szare oczy. Ciągle się uśmiecha przyjaźnie. Czy poznałam go wczoraj. Chyba tak. Tak! Na pewno. Gandalf mi go przedstawiał. Ma na imię... Boromir! Starszy syn Denethora- namiestnika władcy Gondoru. To wyjaśnia jego ubiór. Odwracam się. Wychodzę.<br />
<br />
Przed potężnymi, drewnianymi drzwiami zastaje mnie pogodny dzień. Słońce ogrzewa moją twarz. Ptaki śpiewają na drzewach. Gdzieś z balkonów słychać rozmowy.Podchodzę do drewnianej, solidnej barierki odgradzającej balkony, a kilku metrową, wolną przestrzeń. Na dole po dróżkach chodzi Bilbo Baggins wpatrujący się w niebo. Przyglądam mu się dopóki nie znika między drzewami. Powoli szukam zejścia na dół. W końcu są. Masywne drewniane schody.<br />
Z dwóch stron Rivendell otaczają góry. na południe, doliną płynie rzeka, która spada jako wodospad ze wschodniej, szarej góry. Na południowym wschodzie widzę las. Spaceruję tak alejkami, idę trochę w stronę rzeki i z powrotem. Staram się o niczym nie myśleć. Ani o bracie, wędrówce tu, ani o tym co mnie teraz czeka. Wracając doganiają mnie hobbici. Wszyscy. Wędrujemy do miasta razem.<br />
Nagle z drogi na przeciwko w naszym kierunku idzie elf. Orientacyjnie spoglądam na słońce. Południe. Więc to musi być Ablim. Staje koło nas i się wita.<br />
-Frodo Baggins i Julio Slikpens. Proszę chodźcie za mną.-odwraca się.<br />
-A my?!-krzyczy Merry. Elf ponownie na nich spogląda przyjaźnie.<br />
-A wy drogie niziołki idźcie zwiedzać Rivendell.- ich miny nie są zadowolone.-Oni muszą iść na radę. Wy nie. Macie czas na zwiedzanie miasta.-odwraca się i idzie parę kroków, a my za nim. Frodo wydaje się być zdziwiony tym zaproszeniem. Za plecami odchodząc słyszę głos Sama "Czemu nie my?" po chwili jakieś szepty. Gdy się odwracam, ich już nie ma. Hobbici są niezwykle cisi.<br />
<br />
Na wschodnim dziedzińcu jest cień. Daje go dom Elronda, pana miasta. Dziedziniec jest duży, otoczony zielonymi drzewami. Po środku placu stoi dwadzieścia, dużych foteli, a po środku kamienny stół. Przychodzimy jako ostatni. Wszyscy zasiadają na fotelach. Moje miejsce jest po prawej strony Gandalfa, na którego twarzy gości uśmiech. W ręce trzyma swoją różdżkę. Frodo siada po jego drugiej stronie. Na fotelach w większości siedzą elfowie, ale jest także Boromir, Obieżyświat, jakiś krasnolud. Jestem jedyną kobietą w tym gronie i czuję spojrzenia na sobie. Czuję jak palce zaczynają mi mrowić dokuczliwie, żołądek mi się ściska. Spuszczam wzrok na kolana.<br />
<span style="color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif;"><span style="background-color: white; font-size: 14px; line-height: 19.600000381469727px;">-A .. </span></span>stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-72841668785701690402014-02-27T09:28:00.000-08:002014-02-27T09:28:05.155-08:00Zagubiona cz. 6<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-lpM4Gsi6Noc/Uw9SrO00jRI/AAAAAAAAAV8/z8JwlTU4Z9E/s1600/401p9_GEN_Rivendell.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-lpM4Gsi6Noc/Uw9SrO00jRI/AAAAAAAAAV8/z8JwlTU4Z9E/s1600/401p9_GEN_Rivendell.jpg" height="180" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
Otwieram oczy. Pokój jest jasny. Duże okna są przesłoniony delikatnym materiałem. Całe wnętrze było wykonane z jasnego drewna. Leżę na dużym łóżku pod miękką pościelą. Wstaję. Ból. To moje ramie tak boli. Spoglądam na nie. Jest całe zabandażowane. Szybko ruszam do moich rzeczy ułożonych pod ścianą. Zostawiłam wszystko i wyszłam na taras. Moim oczom ukazało się przepiękne Rivendell. Wpatruję się w każdy kawałek tego widoku. Chcę zapamiętać go jak najwięcej. </div>
<div style="text-align: left;">
Z zapatrzenia wyrywa mnie trzech niziołków przebiegających tuż przede mną. Omal co mnie nie potrącili. Z całej trójki tylko jeden się cofnął. Pipin. Stanął tuż przede mnę, a na jego twarzy był szeroki uśmiech. Skłonił się lekko. Odpowiedziałam mu tym samym. </div>
<div style="text-align: left;">
-Jak się panienka czuje?-spytał przyjaźnie. W tej chwili przyszło do nasz pozostała dwójka. Merry i Sam. </div>
<div style="text-align: left;">
-Dość dobrze. A co u was? A co z Frodo?!-przypomniałam sobie widok okropnie wyglądającego hobbita. Pipin się tylko uśmiechnął i ruszył w nieznanym kierunku. Poszłam za nim. Z tarasu zeszliśmy na dół. Kręciliśmy się trochę między pięknami drzewami. Stopami kroczyłam po twardej, kolorowej nawierzchni. Nagle w dali ujrzałam siedzącego na ławce Froda, który wesoło rozprawiał z jakimś siwym, starym hobbitem. Nieśmiało podchodzę do nich. Nie wiem czy wypada im przerywać. Oni jednak kończą rozmowę i spoglądają na nas.</div>
<div style="text-align: left;">
-Julia!-mówi wesoło Frodo.</div>
<div style="text-align: left;">
-Widzę, że masz się nie źle.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie źle? Czuję się cudownie!-hobbit obok odchrząknął.- Ach! Co z moimi manierami. Julia, to jest mój wujek: Bilbo Baggins.- przywitałam się grzecznie. Kiedyś o uszy obiło mi się to imię. Pamiętam je chyba z jednej z opowieści Gandalfa. A pro pos Gandalfa... </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Doszły mnie pogłoski, że on gdzieś tutaj jest. Aragorn powiedział, że spotkam się z nim na kolacji. Na wieczerze zaprowadził mnie jeden z elfów. Całą drogę do wielkiej sali nic nie mówił. Dziwne.</div>
<div style="text-align: left;">
Sala była olbrzymia! W środku było mnóstwo światła, choć na zewnątrz panował już mrok. Wszyscy w środku siedzieli przy ogromnym stole i śmiali się oraz rozmawiali. Panował tam lekki gwar. Z końca stołu wstał i podszedł do mnie Aragorn. Zaprowadził na miejsce obok siebie. Gdzieś po drodze widziałam Gandalfa, który grzecznie mi skinął, oczywiście elfów, moich kompanów i nawet jednego krasnoluda!!! Noc ciągnęła się w miłej atmosferze. </div>
stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-81479793081073631132014-01-10T09:28:00.002-08:002014-01-10T09:28:56.465-08:00Posty, zmiany.Postanowiłam, że na blogu "opowiadania" będę pisać najśmieszniejsze i najciekawsze rzeczy jakie przeżyłam na różnych wyjazdach. Jest to chyba lepsze od zaczynania pisania czegoś i urywania. Lecz utworzyłam bloga "Inni" www.emanuella-inni.blogspot.com Tamtejsza historia opisuje trudne, burzliwe i niepoukładane życie pewnej szesnastolatki. Emanuella(główna bohaterka) od śmierci matki ma problem, uzależnienie... Lecz teraz w jej życiu nastąpił przełom. Ella chyba wpadła na trop i przypuszcza, że śmierć jej mamy nie była fatalnym przypadkiem.<br /> Zapraszam. A wy, chcecie się pochwalić swoimi blogami? ;)stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-51860171468540228502014-01-10T09:22:00.000-08:002014-01-17T05:59:30.020-08:00Nominacja<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Ostatnio mój blog „Opowiadania” został nominowany LBA. LBA jest to (w skrócie):Ja nominuję 11 blogów. Odpowiadam na pytania(11) mi zadanych. Zadaję innym inne pytania. Nie nominuję bloga, który nominował mnie. :) Łapiecie? Jak nie to pyt. w kom. :* A to pytania, na które musiałam odpowiedzieć. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="background-color: white;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 18.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">
1. Jaką książkę ostatnio czytałaś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Ostatnio czytałam J.R.R Tolkien „Władca Pierścieni:
Powrót Króla”<br />
2. Jakie książki polecasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Polecam trylogie „Władca Pierścienie” i „Igrzyska
Śmierci” (My love) :D<br />
3. Dlaczego prowadzisz bloga?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Prowadzę bloga bo uwielbiam pisać i nie skromnie
mówiąc chcę zostać doceniona. Ale to w sumie chyba jak każdy bloger chce, aby
jego posty, opowiadania były czytane, miały komentarze. <br />
4. Jaką muzykę lubisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Hm, w sumie to słucham każdego rodzaju muzykę, ale
głównie jest to pop. Bardzo lubię OneRepublic, Ed’a Sheerana, Macklemore.<br />
5. Jak spędzasz ferie zimowe?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">U mojej najstarszej siostry i jej męża. Nie zbyt
ciekawie, ale to lepsze niż siedzenie w domu. ;)<br />
6. Znasz ciekawe i aktywne blogi z opowiadaniami? Jeśli tak to jakie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Cóż, czytałam jakiś czas temu parę blogów z
opowiadaniami, ale nie pamiętam jak się nazywały.’ So sad. ‘<br />
7. Czy wierzysz w przyjaźń damsko- męską?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Tak wierzę, lecz niestety takiej nie doświadczyłam.
;p<br />
8. Masz jakieś zwierzaki, jeśli tak to jakie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Mam psa (13 letni), który nazywa się „Bobi” i moja
siostrzenica ma chomika „Karolinę”, którą zajmuję się ja.-To się liczy? :P<br />
9. Co lubisz jeść?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Po pierwsze, ja KOCHAM jeść! (co nie znaczy, że mam
nadwagę. He he) Uwielbiam wszystko co ugotuje moja mama i siostry. Byle to nie
było coś z pomidorami…<br />
10. Należysz do innego bloga? Jeśli tak to jakiego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Tak. Mam jeszcze bloga pt.: ”Inni”- jest to opowieść
o nastolatce z nie błahymi problemami. Z nutką miłość i fantazy. (jak bym mogła
pisać inaczej?!)<br />
11. Co sądzisz o zimie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Lubię zime… gdy nie pada… deszcz tylko śnieg… i nie topnieje
po jednym dniu…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">To było trochę o mnie. A teraz chcę poczytać o was!
Jestem ciekawa, kto jest tam, po drugiej stronie monitora. </span><span style="font-family: Wingdings; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: "Times New Roman"; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -21.3pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Oto moje pytania dla wytypowanych przeze mnie
blogów:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpFirst" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 10.9pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";">1)<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Ulubiona pora
roku? Dlaczego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 10.9pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";">2)<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Jaką muzykę najczęściej
słychać w twoim pokoju?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 10.9pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";">3)<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Czy lubisz swoją
klasę/ rówieśników?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 10.9pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";">4)<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Uprawiasz jakiś
sport?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 10.9pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";">5)<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Lubisz chodzić
na spacery do lasu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 10.9pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";">6)<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Zwiedziłeś
jakieś kraje? Jak tak to co ciekawego tam zobaczyłeś/aś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 10.9pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";">7)<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Ulubione imię
męskie i damskie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 10.9pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";">8)<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Jeśli
mógłbyś/mogłabyś zamienić się miejscami z jakąś postacią z książki/filmu, to
kim byś chciał/a być? Dlaczego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 10.9pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";">9)<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Ulubiona komedia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -14.2pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: 7.1pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";">10)<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Jaka jest twoja
pasja/ hobby?</span></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpLast" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: -14.2pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: 7.1pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman";">11)<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]--><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Jaka jest twoja
definicja przyjaźni?</span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">A oto blogi które nominuje:</span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">- <o:p></o:p></span><span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">http://sohereyougox.blogspot.com/</span></span><br />
<span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">- </span></span><span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">http://love-play-game.blogspot.com/</span></span><br />
<span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">- </span></span><span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">http://dangerous-flower.blogspot.com/</span></span><br />
<span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">- </span></span><span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">http://causeiloveuopowiadania.blogspot.com/</span></span><br />
<span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">- </span></span><span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">http://evil-is-coming.blogspot.com/</span></span><br />
<span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">- </span></span><span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">http://by-itsmisia.blogspot.com/</span></span><br />
<span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">- </span></span><span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">http://brilliant-secrets.blogspot.com/</span></span><br />
<span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">- </span></span><span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">http://ideal-alicee10.blogspot.com/</span></span><br />
<span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">- </span></span><span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">http://windurowe-powiesci.blogspot.com/</span></span><br />
<span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /></span></span>
<span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Wiem wybaczcie jest mniej blogów niż powinno być. Ale nie chcę szukać na siłę blogów. Podaję te które uważam za godne waszej uwagi. Pozdrawiam: dziwna</span></span><span style="font-size: 19px; line-height: 21.466665267944336px; text-indent: 7.1pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"> Ragazza :D</span></span></div>
stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-10006382141662175262013-12-16T10:40:00.000-08:002013-12-16T10:40:12.964-08:00Zielona noc...Jak zwykle nie mogłam spać. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale mam straszne problemy z zasypianiem, a tym bardziej na wyjazdach. Na szczęście tej nocy sen nawet się nie opłacał.<br />
Siedziałam na swojej karimacie czytając już kolejną piosenkę z 700 stronowego śpiewnika. Metaliczny posmak latarki zaczął mnie już denerwować. Spojrzałam na wejście do sali gimnastycznej, na której to spałam wraz z 100 innych ludzi. Nagle Tosia podniosła się ciągnąć ze sobą śpiwór. Po krótkiej rozmowie przekonałam ją że nie ma sensu już iść spać, więc obie postanowiłyśmy się przejść po szkole w której nocowałyśmy.<br />
Wróciłyśmy się na sale i wtedy przyjrzałam się wszystkim śpiącym z mojej drużyny. Wszyscy słodko spali: Piotrek, Ola, Zuza, Kasia, chłopak w loczka, Basia... Czekaj wróć! Chłopak w loczkach siedział na mojej karimacie i czegoś najwyraźniej szukał . Podeszłam do niego i usiadłam tuż obok niego.<br />
-Co ty robisz?!-spytałam z irytacją.<br />
-Zielona noc...-powiedział. Na początku w ogóle go nie zrozumiałam.- Jestem Markus.-powiedział jedną ręką poprawiając okulary, a drugą wyciągając w przyjaznym geście ku mnie. Uścisnęłam ją.<br />
-Julia. Jak to zieloną noc?<br />
-Macie tu jakąś miotłę?- spytał wstając i rozglądając się po sali. Pokazałam palcem na kont. (W sumie to był nawet przystojny.) Po chwili podszedł do Piotrka i pogłaskał go czubkiem miotły po twarz. Piotrek coś zamruczał. Markus spojrzał na mnie.<br />
-Jak on ma na imię?<br />
-Piotrek.-ten jeszcze raz pogłaskał go miotłą po twarzy.<br />
-Piotrek, Piotrek!-ten coś zamruczał.- Gdzie masz klucze od czołgu!? No gdzie są klucze?!- ja z Tosią zaśmiałyśmy się. Markus powtórzył pytanie, a Piotr z irytacją usiadł i spojrzał się na niego nieprzytomnie po czym krzyknął:<br />
-Nie wiem!-i poszedł spać. Markus podszedł do kolejnej ofiary. Była nią siostra Tosi. Poszturchał ją drugim końcem od miotły. Ta podobnie jak Piotrek pomruczała coś chwilę i pokręciła się.<br />
-To Kasia-mówi Tosia.<br />
-Kasia, Kasia! Wiosłuj bo toniemy szybciej!- powiedział przekonywająco. KAsia zaczęła jakoś dziwnie machać rękoma, a my ze śmiechu nie mogliśmy wytrzymać. W końcu Markus powiedział jej, że już wszystko w porządku i przestał się pastwić nad moją drużyną. Pożegnał się z nami krótką pogawędką i wyszedł z ciemnej sali.<br />
Mam nadzieję, że tej nocy nie zapomnę dość długo, tak jak wielu innych.<br />Wybaczcie, naprawdę. Jeśli ktoś czyta lub czytał tego bloga. Postaram się wchodzić częściej i pisać... :)stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-65254873359997153692013-12-16T10:32:00.001-08:002013-12-16T10:32:10.960-08:00Tylko chwila.Jedna osoba. Z pozoru bliska jednak jakoś tak daleka. Mało rozmów, mało tematów, a może to tylko taka wymówka? Chciałabym to zmienić ale chyba nie umiem. Wcześniej mi to nie przeszkadzało. Tyle spędzonych razem dni, wieczorów, tyle miejsc, tyle ludzi i wspomnień, lecz to i tak nic. Jedna chwila, jedna wiadomość zmieniła moje myśli. Już mnie nie denerwuje, nawet nie jestem na niego zła. Nie potrafiłabym być złą w myślą, że zaraz mogłoby go nie być. A ja sobie tego nie wyobrażam, bo on czy bym chciała czy nie jest częścią mojego życia, mojej przygody. To była tylko chwila... a teraz ide przeprosić i przemyśleć wszystko. Tego weekendu będzie inaczej i nie wiem czy to zniosę.<br />
<br />
<br />
Wybaczcie, ale to z piątku. :)stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-84065585625259889242013-10-18T12:37:00.001-07:002013-10-18T12:37:43.070-07:00O mnie. rozdział 5John zabrał mnie do swojego pokoju. Wiedział, że coś nie tak i chciał mnie wypytać. Ściany pokoju były w kolorze pastelowego błękitu, a meble oraz panele w kolorze piaskowym. Sufit był biały i pochyły. Na lewej ścianie wisiały plakaty kilku rockowych kapel. Pod plakatami stało duże łóżko z błękitną pościelą. Pod równoległą ścianą stało biurko, a obok dwa regały z książkami. Zaraz po mojej prawej stronie od drzwi stałą szafa i komoda. Przystanęłam na progu by się temu wszystkiemu przyjrzeć. Prawie wszystko był w prawie takim samym kolorze, aż oczy zaczynały boleć. Wciągnęłam głęboko powietrze i poczułam zapach lasu iglastego.<br />
-Siadaj.- powiedział John i wskazał brzeg łóżka. Zrobiłam jak powiedział i usiadłam na miękkim materacu. W tym momencie przypomniało mi się że nie przespałam nocy i chciałam to teraz nadrobić. On przeciągnął sobie obrotowe krzesło.- Co się stało? Wyglądałaś na co najmniej wystraszoną.-Już miałam mu odpowiedzieć gdy do pokoju weszła kobieta mająca ponad 30 lat. Miała blond włosy i śniadą karnację. Ubrana była w niebieski podkoszulek i szare dresy. Była to mama Johna.<br />
-A ty nie idziesz do ... O! Wybaczcie- powiedziała przepraszającym tonem, ale p chwili dodała.- I dzień dobry.- to powiedziała już trochę z przy gryzem.-Czemu nie powiedziałeś, że masz gościa?- spytała syna splatający przy tym ręce na klatce piersiowej.<br />
-Mamo, nie teraz!<br />
-Nie idziecie do szkoły?!-dodała gniewnie.<br />
-Mamo!- kobieta wyszła zła, a John spojrzał na mnie przepraszająco. Wzięłam głębszy wdech by powiedzieć mu o mężczyźnie, który prześladuje mnie od kilku dni gdy jak na złość zadzwonił mój telefon. Odebrałam szybko.<br />
-Gdzie ty jesteś?! Już miałem dzwonić na policję!- krzyczał na mnie Antoni. Myślę, że mówił tak głośno, że aż John go słyszał.- Gdzie ty się podziewałaś?!-próbowałam przyciszyć głos w telefonie, ale to nic nie pomogło.<br />
-Uspokój się! Byłam przecież w pracy.<br />
-Nie! W pracy na noc to ty byłaś wczoraj! A potem do domu ci się wrócić nie chciało?! Do szkoły nie iść?! Całe dwa dni nie dawałaś znaku życia!- krzyczał na mnie. John przysłuchał się temu, a mnie zamurowało.- Dzwoniłem i dzwoniłem, a ty nic!- jak to dwa dni?! Znowu zginęły mi całe godziny z życia. Najgorsze, że ja nic nie pamiętam co wtedy robiłam, gdzie byłam i z kim. Po policzku mimowolnie spłynęły mi łzy.<br />
-Sam wszystko w porządku?-spytał John. Chciałam mu odkrzyknąć, że nic nie jest w porządku!- Sam?!- opuściłam komórkę na dół z ciągle krzyczącym bratem.<br />
-To nie możliwe! Jakie dwa dni?! Przecież dopiero co wyszłam z pracy!- powiedziałam mu ze łzami. Spojrzałam na mojego towarzysza, a on spoglądał na mnie z lekkim niedowierzaniem. Chyba wziął mnie za wariatkę, ale trudno musiałam komuś powiedzieć. Rozłączyła się. Cały czas próbowałam zrozumieć co się dzieje. Jak to możliwe?! Może ktoś w pracy dorzucił mi jakieś tabletki do kawy?! Ale to nie tłumaczy innych przypadków zaniku pamięci. Wstałam z łóżka i szybkim krokiem skierowałam się do drzwi wyjściowych. John poszedł za mną. Wyszłam z jego domu i skierowałam się do centrum miasta. Wiedziałam gdzie idę dzięki wielkiej wieży katedralnej górującej na północą częścią miasta. John nie wiedzieć czemu ciągle szedł za mną. Ale nawet już nie chciałam go pytać czemu to robi. Najpierw musiałam się ogarną. Łzy napłynęły mi do oczu, a dolna warga zaczęła drżeć. Nagle się zatrzymałam i usiadłam na krawężniku. John usiadł koło mnie. Po krótkiej chwili milczenia spojrzałam na niego.<br />
-Jak mogę ci pomóc?-spytał po prostu. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam, że nie wstrzymam łez gdy obraz mojej mamy stanął mi przed oczyma. Wtedy wybuchnęłam płaczem, a głowę oparłam o ciemno zieloną kurtkę mojego kompana. Płakałam w jego ramię dłuższą chwilę, a on mówił do mnie ciągle pocieszając mnie.<br />Czułam na skórze jak ciepłe promienie słońca oświetlają to coraz większą część mnie. Dzień nastał na dobre. A wizja mojej matki utkwiła mi w głowie. Rozważałam czy powiedzieć o wszystkim chłopakowi. Miało by to swoje dobre i złe strony...<br />
Jakieś kilkanaście metrów w bok od nas usłyszałam kroki. Normalnie bym je zignorowała, bo w końcu co chwile ktoś przechodził koło nas, ale nie tym razem. Moja cholerna intuicja znowu do mnie krzyczała, a tym razem nie miałam ochoty jej ignorować. Podniosłam głowę i ujrzałam GO...<br />
<br />
PS: Przepraszam, że nie publikowałam postów. Od teraz co tydzień w piątek będę publikować posty na tym blogu i na moim drugim blogu. ZAPRASZAM!stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-286480041432374592013-03-21T12:26:00.003-07:002013-03-21T12:26:41.527-07:00O mnie rozdział 4Podwiozłam Johna do miasta a sama poszłam do pracy. Podczas pobytu chłopaka u mnie w domu i wspólnej przejażdżki ciągle rozmawialiśmy. To nie był taki zwyczajny miły chłopak. On był inny. Nie pasował do żadnej grupy społecznej jakie wydzieliłam w miasteczku. On po prostu był inny... Gdy poszedł do domu żałowałam, że nasze spotkanie dobiegło już końca. Za każdym razem gdy moje myśli przelatywały obok jego osoby uśmiechałam się sama do siebie. Każdy detal jego twarzy był taki sam jak widziałam zanim się jeszcze poznaliśmy. To coś niesamowitego, ale zarazem i dziwnego. Dochodziła 6 rano. Byłam strasznie zmęczona, ale przed zaśnięciem powstrzymywała mnie myśl, że za kilkanaście minut kończę i do ręki dostane 75 dolarów. John powiedział, że rano może wpadnie i razem pojedziemy do szkoły. Skończyłam zmianę i stanęłam przed dużym oknem, za którym malował się już od jakiejś pół godziny wschód słońca. Szare niebo zarumieniło się wstydliwie, a z nad horyzontu zaraz miała wyłonić się mała lśniąca perła. Po ulicy zaczynali krzątać się zaspani jeszcze ludzie i co jakiś czas przejeżdżały pojedyncze auta. Tego ranka świat nabrał kolorów innych niż zwykle. Spojrzała za siebie na salę restauracyjno - balową. Drewniane stoły przykryte czerwonymi obrusami, nad którymi nachylał się jakiś policjant, trochę dalej siedziała starsza pani, która cierpi na bezsenność i często tu przychodzi. Gdzieś w końcu sali siedział jakiś biznesmen. W powietrzu unosił się zapach wypastowanej przed chwilą podłogi i świeżej kawy. Wzrokiem wróciłam s powrotem na różowe niebo i ze zmęczenia ziewnęłam. "Czas do domu, a potem szybko do szkoły."- pomyślałam. Szarpnęłam klamkę i wyszłam na zewnątrz gdzie otuliło mnie natychmiast zimne powietrze. Szłam przez parking patrząc na moje auto. Nagle stanęłam jak wryta. Coś nie grało. Moja podświadomość powiedziała mi, abym zwiewała. Odwróciłam powoli głowę a w drzwiach od knajpki stał wysoki blondyn. Chciałam uciekać, ale nogi jakby przywarły mi do kostki brukowej. Zaczęłam przyglądać się jego twarzy. Był to mężczyzna w wieku około 30 lat, i gdybym po prostu mijała go na ulicy nawet uwagi bym na niego nie zwróciła, ale teraz... PRZECIEŻ ON MNIE PRZEŚLADOWAŁ! I to chyba on stoi za zabraniem mi wczorajszego dnia. No bo kto inny?! Mężczyzna uśmiechnął się obleśnie i zaczął iść w moim kierunku. Ja szybko odwróciłam się i czym prędzej zaczęłam biec przed siebie. Biegłam ile tylko sił miałam w nogach. Za każdym razem gdy się odwracałam widziałam, że ON jest coraz bliżej. Biegłam uliczkami nie wiedząc do kąd. Tej okolicy miasta nie znałam... a co jeśli to zasadzka? Nagle stało się coś przedziwnego. Nie znajdowałam się już na ulicy w miasteczku tylko na klifie nad oceanem. Była ta sama pora dnia co przed chwilą. Zatrzymałam się i rozejrzałam po lesie jaki mnie otaczał. Mężczyzny nigdzie nie było. W dali ujrzałam grupkę dzieciaków w moim wieku siedzących w kręgu. Zaczęłam powoli się do nich zbliżać.<br />
-Przepraszam! Gdzie ja jestem?!- spytałam podchodząc do nich, ale nikt nie odpowiedział. Gdy podeszłam bliżej ujrzałam, że wszyscy trzymają się za ręce i coś mówią po cichu.- Halo?!- powtórzyłam. Jedna dziewczyna która siedziała do mnie tyłem trzęsła się delikatnie, ale nikt tego nie widział bo każdy z nich patrzył się w mech pod sobą.- HALO!!!- wrzasnęłam na cały głos, ale na nic. Byłam niewidzialna. To jeden z moich najgorszych koszmarów, nikt mnie nie widzi i nikt nie może pomóc. Dziewczyna coraz mocniej się trzęsła. Nagle moja podświadomość znów przemówiła wydając ten sam nakaz- ucieczki. Zignorowałam go tym razem. Delikatnie dotknęłam niebieskiego sweterka dziewczyny.- Nic ci nie jest?!- Nagle ona uniosła głowę, a ja odskoczyłam dwa metry do tyłu. To była moja matka! Tylko, że młodsza. MOJA mama!!! Ale wyglądała dość przerażająco. Miała czarne, podkrążone oczy i była blada jak ściana.<br />
-Sam uciekaj. Nie możesz tu być!-powiedziała.- Twój czas nadchodzi... uciekaj.- powiedziała ochryple. Z oczu poleciały mi łzy.<br />
-Co ty mówisz?! Mamo?!-krzyknęłam. Zacisnęłam mocno powieki, a gdy je otworzyłam ujrzałam amulecik krzyża tuż przy mojej dłoni. Ręce wokół mnie zacisnęły się mocniej. Wystraszyłam się i odskoczyłam na szczęście bez większego oporu. Ujrzałam twarz Johna.<br />
-Sam...-powiedział cicho.<br />
-Co ty tu robisz?!- spytałam.<br />
-Spokojnie. To chyba ja ci powinienem zadać to pytanie. Skąd wiesz gdzie mieszkam?- rozejrzałam się i ujrzałam białą framugę drzwi wejściowych pięknego, żółtawego domu. Faktycznie. To ja tu przyszłam, ale jak? Jedyną odpowiedź jaką teraz znałam brzmiała tak. Mama mnie tu przyprowadziła.-Wszystko OK?- spytał po krótkim milczeniu. Pokiwałam głową, ale skłamałam. Tak naprawdę nic nie było "OK". Byłam przerażona.-Chyba nie do końca... Właśnie miałem jechać do szkoły, a ty nagle zjawiasz się ty. Skąd tu się wzięłaś?<br />
-Nie wiem. ... Wstyd to powiedzieć, ale nie pamiętam.- po tych słowach John na pewno weźmie mnie za wariatkę. Ale on zamiast mnie wyśmiać zmarszczył brwi i spojrzał się na mnie w taki sposób...stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-20317440144661083792013-03-07T11:45:00.000-08:002013-03-22T08:58:55.361-07:00O mnie rozdział 3<i>"Jesteś taka zabawna"</i> To było ostatnie co usłyszałam z ust blondyna zanim się ocknęłam. Musiałam odlecieć tylko na chwilę bo nadal byłam na rękach u JD, a nade mną nachylał się chłopak z mojej wyobraźni.<br />
-Wszystko w porządku? Sam?-odbiłam się od JD i stanęłam o własnych siłach.<br />
-Hm. Tak, dzięki. Ja już wrócę bo spóźnię się ...-teraz do mnie doszło, że podobno już byłam w szkole.- Do domu.- Nic w głowie mi się nie układało. To nie możliwe. Dopiero co wyjechałam z domu. Ja nie pamiętam, abym dojechała do szkoły! To chore!!! Ruszyłam w stronę mojego auta drepcząc po kałużach.<br />
-O nie!- powiedział chłopak podbiegając za mną do auta.- Nie pozwolę ci teraz prowadzić. Przed chwilą zemdlałaś i zaraz też możesz, a potem... bum! I kark skręcony.-mówiąc to gestykulował rękoma aby bardziej uwiarygodnić jego wypowiedź.- Daj kluczyki, a ja cię odwiozę do domu.- zaproponował wyciągając otwartą dłoń w moim kierunku. Spojrzałam na nią i na jego twarz. Wyglądał tak samo jak ja go widziałam oczyma wyobraźń. Musiałam go skądś znać, ale skąd? Nie! To teraz mało ważne. Ważniejsze jest gdzie zniknęło mi 6 godzin życia i kim jest mężczyzna, który mnie nawiedza! Tak, to jest ważne.-No dalej. Bo zaraz nie zostanie z nas sucha nitka.-pośpieszył mnie, a na jego twarzy zagościł uśmiech, który mnie onieśmielił. Jego śnieżno białe zęby pochłonęły moje myśli. Wszystko teraz skupiło się na uśmiechu. Po chwili się otrząsnęłam.<br />
-Nie. Sama dojadę do domu... A, a z resztą jak ty wrócisz, hm?<br />
-Dam sobie radę.- w końcu oddałam mu kluczyki bo wiedziałam, że nie ustąpi. Poszłam usiąść po stronie pasażera. On włączył silnik i ruszył.- To do kąd?- spytał przyjaźnie. Dopiero co go poznałam, a wiedziałam o nim dużo i sama nie wiem skąd.<br />
-Na Blanday'a... Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś seryjnym mordercą i zamiast do domu nie wywieziesz mnie głęboko w las i nie zamordujesz, nawet nie wiem jak się nazywasz.- powiedziałam pół żartem, aby zapobiec krępującej ciszy, która miała zaraz zapaść.<br />
-Bo po pierwsze już jesteśmy głęboko w lesie, a po drugie, morderca, który chodzi co niedziele do kościoła... nie pasuje.- mówiąc to zrobił grymas by po chwili uśmiech znów pojawił się na jego twarzy.<br />
-Wiesz są różne... fobie?-nie wiedziałam czy użyłam właściwego słowa.<br />
-Jestem John - nie odpowiedziałam. Starałam się odszukać w głowie kogoś o tym imieniu, jakiegoś wspomnienia, ale nic.- Miło mi się poznać John jestem Sam. Nie przejmuj się zawsze próbuje oskarżyć tego kto mi pomaga.-powiedział cieńszym głosem. Spojrzałam się na niego. Po mojej twarzy przemknął uśmiech.<br />
-Oskarżyć?-kiwnął głową, a ja westchnęłam i wzrokiem wróciłam do drogi. Wszędzie było szaro, tylko na drzewach było widać inny kolor, który niedługo i tak się zmieni. No i masz! Zapadła ta krępująca cisza.-powiedziałam sobie w głowie. Rozejrzałam się dookoła by znaleźć jakiś temat do rozmowy, lecz po chwili się poddałam. Zaczęłam się znów zastanawiać, ale to nic nowego bo robię to ciągle od wczorajszego wieczoru.<br />
Po 5 minutach dojechaliśmy pod mój dom. Faktycznie było już popołudnie bo pod domem stało auto Ashley. Ashley! Miałam dziś wziąć wieczorny dyżur jako kelnerka!!! Kurde, chyba zacznę sobie wszystko zapisywać bo coraz częściej o czymś zapominam! Spojrzałam się na Johna.<br />
-Słuchaj, będę mogła cię podrzucić autem do miasta, bo przypomniało mi się, że muszę iść do pracy.<br />
-Chętnie skorzystam.-powiedział miło. Spojrzałam na zegarek, miałam jeszcze godzinę do zaczęcia. Musiałam zaprosić Johna do domu bo nie będzie tu siedział tyle czasu. Spojrzałam się na niego z zakłopotaniem i przygryzłam dolną wargę. Zawsze to robiłam gdy byłam zakłopotana.- Coś nie tak?- spytał od razu. Jakby wiedział o czym myślę. Nie mogłam go teraz odprawić z kwitkiem i powiedzieć, aby sobie poszedł bo już mu obiecałam podwózkę, a co do zaproszenie do domu to trochę się obawiałam. Nikt nie bywał u nas w domu, prócz Ashley. Mógłby rozgadać coś głupiego na temat mojego brata. Spojrzałam mu w oczy. W jednej chwili zrozumiałam, że on nie jest taki.- Sam?<br />
-Wejdziesz do środka. Do wyjścia do pracy zostało mi jeszcze trochę czasu.- chłopak się zgodził. Przebiegliśmy przez podjazdowe błoto i wbiegliśmy na werandę. Mimo to i tak byliśmy już przemoczeni. Weszliśmy do domu. Od razu zauważyłam, że w kuchni przy książkach siedzą dwa osobniki i wyglądają jak przy rytuale godowym.-Wróciłam!- powiedziałam do brata, a ten z uśmiechem spojrzał się w moją stronę, ale jego wyraz zaraz się zmienił jak ujrzał, że jest ze mną jakiś chłopiec.- Będziemy na górze.- powiedziałam i pchnęłam Johna schodami na górę, ale mój brat był szybszy. W mgnieniu oka doskoczył do mnie i złapał za łokieć zatrzymując.- John idź na górę do mojego pokoju. Są to pierwsze drzwi na wprost. Rozgość się.- gdy ten tylko zniknął nam z oczu, mój brat zaczął.<br />
-Kto to?!-spytał szeptem, ale widać było, że jest lekko zły.<br />
-Mój kolega. Nazywa się John.-brat domagał się więcej informacji. Poczułam się jak na spowiedzi. Nigdy go nie okłamałam tylko czasami czegoś mu nie mówiłam, teraz też tak chciałam zrobić.- Podwiózł mnie bo... chciał pożyczyć zeszyt, który mam w domu... przy okazji przebiorę się już do pracy i podwiozę go na miasto.- to mu musiało wystarczyć. Antoni mnie puścił. Ale widziałam, że teraz będzie bawił się w 'szpiega'. Chronił mnie jak bogowie Olimpu ognia i za to go kochałam. Wiedziałam, że robi to dla mnie, i że mnie nie okłamie.stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-75773170542059154732013-03-04T12:53:00.001-08:002013-03-22T08:50:21.264-07:00O mnie. rozdział.2Rano obudziłam się z radością. Tej nocy miałam dziwne sny. Wstałam z łóżka, ubrałam się, spakowałam torbę i zeszłam na dół. W kuchni stał już mój brat Antoni. Miał brązowe, krótko obcięte włosy, okulary typu 'kujonki'. Ubrany był w czerwoną flanelową koszulę i stare dżinsy. Był wyższy ode mnie i przede wszystkim starszy. Wszyscy uważali go za świra, dziwoląga, ale tylko dla tego, że był inni niż reszta. Lepszy. Bardzo lubił chodzić wieczorem na spacery, czytał dużo książek, nie zadawał się w miasteczku z nikim. Ale miał znajomych. W poprzednim mieście trzymał się z kilkoma kolesiami. Tutaj nie lubią oryginalnych ludzi. Każdy musi być taki sam. Chłopacy to albo bezmózgie mięśniaki, albo chorowite kujonki, a dziewczyny w 80% to cheerleaderki, 15% to dziewczyny zdołowane życiem, a 5% to takie jak ja. Normalne. W miasteczku to rzadkie zjawisko, przynajmniej jak dla mnie.<br />
Razem z Antonim przeprowadziliśmy się tu zaledwie 2 miesiące temu. Nasza babcia kupiła nam ten dom i opłaciła wszystko na cały rok. Tylko ona nam została po śmierć rodziców. I choć jest daleko uważam, że świetnie spełnia obowiązki jakie są jej przydzielone.<br />
Antoni stał pochylony nad ladą i czytał jakąś książkę. Podeszłam do niego i dałam mu całusa w policzek.<br />
-Dzisiaj przyjeżdża Ashley na trzy dni.- 'świetnie'. Dziewczyna, która rozumuje w ten sposób, że jeśli pokażę większość ciała to na pewno coś tym osiągnie... no i chyba jej się udało bo mój brat się w niej zadurzył. Nie wiem czemu, ale już wystarczająco razy się o nią kłóciliśmy. Ashley nocuje u nas co jakiś czas, a ja wtedy biorę nocną zmianę jako kelnerka w pobliskim Bistro. Ale tym razem dwie noce to trochę za dużo. Trzeba coś wymyślić.-Nie ciesz się, aż tak. No przestań już bo zmarszczki od tego uśmiechu ci się zrobią.-zakpił. Spojrzałam na niego i wyszłam z kuchni. Moim celem była ponura katolicka buda zwana szkołą. Aż strach nie iść w niedziele do kościoła bo na drugi dzień w szkole będą się dziwnie patrzeć. Uznają cię za diabelskie dziecko czy coś...<br />
-Biorę auto.- krzyknęłam za drzwiami. Wzięłam kluczyki i już po chwili siedziałam w starym Polo6N w kolorze zielonym. Musiałam wszystko wyregulować. Po chwili ruszyłam. Za drugim zakrętem musiałam włączyć wycieraczki bo znowu zaczęło padać. Chciałam spojrzeć w tylne lusterko, ale było przestawione zwolniłam by je poprawić i gdy zostało dobrze ustawione zobaczyłam w nim odbicie mężczyzny, który 'napadł' mnie wczoraj. Podskoczyłam i w nerwach nacisnęłam hamulec. Wyrzuciło mną mocno do przodu, ale przez to, że wjechałam w tył jakiegoś Forda. Podniosłam głowę znad kierownicy i spojrzałam za siebie, ale na tylnym siedzeniu nikogo nie było. Z samochodu przede mną wyskoczył ten sam chłopak, który wczoraj mnie podwiózł. Podbiegł do tyłu auta i spojrzał na nie, a ja zaczęłam wyglądać za okno. Może ON schował się gdzieś w lesie przy drodze? Nie mógł daleko uciec... A co jak to tylko moja wyobraźnia?<br />
Chłopak zapukał mi w szybę. Był bardzo podobnie ubrany co wczoraj, a może nawet identycznie. Przyglądał mi się chwile i westchnął.<br />
-Znowu ty.- nie zabrzmiało to przyjaźniej.- Sam, prawda?<br />
-Yyy. Tak. Przepraszam cię JD.- odpięłam pas, otworzyłam drzwiczki i wysiadłam na deszcz. Podeszłam do tyłu Forda. Nie wyglądało to groźnie. Tylko zarysowanie.- Wybacz. Jak mogę się zrekompensować? Nie mam przy sobie zbyt dużo gotówki.-powiedziałam macając obie kieszenie moich dżinsów. Spojrzałam pusto na asfalt u naszych stóp w głowie szukając jakiegoś rozwiązania. Do moich uszu oprócz stuku kropel o auta usłyszałam trzask drzwiczek, ale nie spojrzałam na tego kto nimi trzasnął. Nie obchodził mnie teraz.<br />
-Widziałem cię dziś w szkole. Myślę, że to nic poważnego. Pojadę do mechanika i on oceni wszystko, najwyżej w szkole ci jutro powiem...- spojrzałam na niego szybko z niepokojem. Czy on powiedział 'Dziś w szkole'?! Przecież ja dopiero tam jechałam.<br />
-Jak to dziś w szkole?-powtórzyłam.<br />
-No...-zaczął zakłopotany.- Na obiedzie. Widziałem cię na stołówce...-pokiwałam głową domagając się więcej informacji.- Siedziałaś przy stoliku... Szczerze mówiąc byłaś dziwnie nie obecna. Chciałem do ciebie podejść, ale nie chciałem przeszkadzać.<br />
-W czym?!-powiedziałam głośno zirytowana.- Żarty sobie robisz JD?!-wydarłam się na niego, a to go przestraszyło. Widziałam w jego oczach zakłopotanie.<br />
-W rozmowie z mężczyzną, który z tobą siedział. Mimo tego, że coś mówiłaś i tak wyglądałaś jakby nie było cię duchem. ... Sam?<br />
-JD, wszystko w porządku?- spytał stojący za mną chłopak. Odwróciłam się. Chciałam się upenić czy może to znowu nie ten blondyn. TO BYŁY JAKIEŚ ŻARTY!!! Jak to byłam w szkole. Przecież jest ranek.-pomyślałam. Gdy się odwróciłam ujrzałam chłopaka o jasno niebieskich oczach wpatrzonych we mnie, kasztanowych pół- długich falowanych włosach, które przyklejały mu się do czoła od deszczu. To był chłopak z moich myśli. Stał pół metra ode mnie. Poczułam jakbym stała obok kogoś boskiego. Wiem to dziwne, ale jego aura. Można powiedzieć, że widziałam jasną otoczkę w okół niego. Nagle nie wiem czemu zakręciło mi się w głowie, i poleciałam na JD, który mnie złapał. Mówił coś do mnie, ale jego głos zagłuszał okropny śmiech, a w głowie tliła się postać wysokiego blondyna.stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-48955441411670956672013-03-02T12:38:00.002-08:002013-03-22T08:38:42.196-07:00O mnie. rozdział.1Wysiadłam z autobus. Z ciepłego, jasnego miejsca w ciemne, chłodne i wietrzne. Ruszyłam w ciemną stronę. Szłam po sypkim piachu, który przez pierwsze 5 metrów utrudniał mi marsz, ale później już się przyzwyczaiłam. Spojrzałam na rząd latarni wzdłuż drogi. Ich światło słabo oświetlało drogę, ale lepsze to niż nic. Tuż pod żarówką latała grupa owadów czekających, aż tutejsze nietoperze je zjedzą. Wiatr zawiewał moje loki mi na twarz, ale nie zwróciłam na to uwagi, którą przykuła myśl wizerunku chłopaka z mojej szkoły, snu, wyobraźni. Sama już nie wiem gdzie go widziałam.<br />
Przed sobą usłyszałam jakieś męskie głosy. Nagle doszło do mnie, że powinnam już dochodzić do posesji mojego domu. Cholera! Wysiadłam dwa przystanki wcześniej.- Obejrzałam się za siebie. Autobus już odjechał. Czyli muszę iść na piechotę. W sumie to jest droga na skrót, ale prowadzi ona przez bagna, a moje buty i tak ledwo co trzymają się kupy więc wolałam nie ryzykować. Bysiorów minęłam bez problemu. Chyba nawet w tym mroku nie zauważyli, że idę.<br />
Skończyły się stare, zrujnowane budynki, które kiedyś miały przypominać domy mieszkalny i zaczęły drzewa. Tylko co jakieś 100 metrów mijałam pojedyncze domy, w których paliło się światło w jednym z okien. Nie bałam się tędy iść bo na takim odludziu nie ma nawet zboczeńców czy rabusiów. Myślami powróciłam do chłopaka, który tam się gnieździł już dłuższego czasu. Miał jasno niebieskie oczy i długie rzęsy, kasztanowe pół-długie falowane włosy, trochę ciemną karnację, dość mocno zarysowane kość policzkowe, i uwydatnioną szczękę. Musiałam go znać. W mojej myśli był taki wyraźny, taki realny. Chłopak był postawny i umięśniony. Może widziałam go w szkole? Ale czemu, aż tak wrył mi się w mózg?! Fakt, mam słabość do chłopaków i lubię zerkać na nich w szkole, ale nigdy nie zagościli oni w mojej głowie zbyt długo.<br />
Z myśli wyrwał mnie powiew zimnego wiatru prosto w twarz. Jakby chciał mi powiedzieć "Stój!". Rozejrzałam się i zrozumiałam, że jestem już na obrzeżu miasteczka. Dookoła mnie stały już gęściej domki, a i droga stała się asfaltowa. Kiedy ja przeszłam taki kawał?- spytałam się patrząc na nie kończącą się ciemną drogę za mną. 3 kilometry nie wiadomo kiedy przebyte. Może nie warto się zastanawiać?! Ruszyłam dalej, a ze mną przystojny chłopak. Kolejny podmuch wiatru w twarz był tak silny, że musiał przystanąć. Nie wiadomo skąd zaczęło padać. Przyśpieszyłam kroku wiedząc, że do domu jest jeszcze drugie tyle.<br />
-Hej.-powiedział mężczyzna, którego mijałam. Odwróciłam się by spojrzeć kto to, ale mężczyzny nie było. Urojenia- usprawiedliwiłam się- Zmęczenie. Przeszłam może dwa metry i znów kątem oka zobaczyłam, że na poboczu stoi mężczyzna. Minęłam go.-Nie przywitasz się?!- spytał groźniej.<br />
-Słucham?-Spytałam i odwróciłam, ale jego tam nie było.- Okej...-powiedziałam pod nosem i odwróciłam się na pięcie w kierunku marszu. Podskoczyłam gdy ujrzałam, że przede mną stoi ponad 2 metrowy mężczyzna o włosach koloru blond.<br />
-Bu!-powiedział i pchnął mnie. Upadłam plecami w kałużę, a głową uderzyłam o ziemię. Co jest? Wystraszona spojrzałam w nogi. On dalej tam stał. Poczułam jak moja bluza zaczyna przemakać i robi mi się zimnom, a na dodatek deszcz zaczął lać. Mężczyzna zrobił krok ku mnie i chciał przykucnąć, ale ja odwróciłam się od niego i poderwałam. Już chciałam Rzucić się do biegu w geście ucieczki, ale powstrzymał mnie fakt, że nadjeżdżało ku mnie auto. Myślałam, że we mnie uderzy więc wysunęłam ręce, które zatrzymały się na masce czarnego Forda. Z samochodu wyskoczył młody chłopak w kapeluszu i hawajskiej koszuli.<br />
-Wszystko w porządku?-spytał podbiegając do mnie. Szybko obejrzałam się za siebie w nadziei, że ujrzę mężczyznę, który mnie przewrócił, albo chociaż zobaczę jak ucieka, ale nic podobnego. Za mną malowała się tylko jedna z osiedlowych ulic.- Jesteś cała nic ci nie zrobiłem? Ty wybiegłaś tak... nie widziałem w ogóle skąd się wzięłaś!-położył mi rękę na ramieniu i zmierzył mnie wzrokiem czy nic mi nie jest. Dopiero w tej chwili zorientował się, że moknie.- Choć do auta. Podwiozę cię.-powiedział i podprowadził mnie do drzwiczek od strony pasażera. Otworzył je, a ja czują jak z środka wylatuje ciepło i zapach waniliowego odświeżacza do samochodów wsiadłam nie protestując. Normalnie zastanowiłabym się czy ufać nie znajomemu, ale teraz...- Jestem JD.-powiedział gdy wsiadł do auta obok mnie. Nerwowo poprawił kapelusz i spojrzał na mnie.<br />
-Sam... Sam Wesley.<br />
-Jak ty się tu znalazłaś?- spytał po chwili jazdy.- Gdzie cię podwieźć?- spytał bo nie odpowiedziałam na pierwsze pytanie. Byłam oszołomiona. Kim był mężczyzna? Co chciał?- Ekhem.- odchrząknął.<br />
-Wracałam z bibliotek w Aintstone. Jakbyś mógł mnie zawieźć na ulicę Blenday?<br />
-Pod posiadłość świrusa Antoniego?!-powiedział a ja spojrzałam na niego z oburzeniem.stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-72573236537628802872013-03-02T01:56:00.002-08:002013-03-02T01:56:57.044-08:00;)Dawno nie pisałam bo w szkole zapiernicz. No i jeszcze harcerstwo... :)<br />A poza tym nie mam za bardzo natchnienia. Do zagubionej nie mam już pomysłu na dalsze rozwinięcie. Ale niedługo (dziś lub jutro) dodam baśni bo muszę napisać na polski, a przy okazji pokaże ją wam. :) A co do Upadli coś pomyśle.<br />
Dziś ide na "Piękne Istoty" więc może jakiś przekształcony pomysł zagość w mojej głowie. :))))<br />Miłego dzionka. Pozdrawiam. <b>stranaRagazza</b>stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-22062123743990189372013-02-08T08:54:00.000-08:002013-02-08T08:54:01.728-08:00Gawenda Jestem harcerką i na zbiórkę mam napisać gawędę o harcerzach z II W.Ś. Oto ona:<br />
<br />
Dlaczego szanujemy NASZ harcerski mundur? Dla ciebie odpowiedź może wydawać się łatwa, ale jeśli nie wiesz nic o histrori harcerstwa twoja odpowiedź może okazać się błędna. Więc dlaczego tak o niego dbamy? Dla ciebie to tylko koszula, ale dla mnie to historia.<br />
Katowice, wrzesień 1939.<br />
Młodzi harcerze w wieku ok 11-17 lat słyszeli już o wojnie. Na Polskę najechali Niemcy. Lecz młodzi ludzie nie wiedzieli co stanie się tego dnia. To była typowa warta na wieży spadochronowej. Gdy usłyszeli, że ktoś nadjeżdża myśleli, że to inni chcą ich zmienić lecz byli w błędzie. Padły pierwsze strzały, pierwsi ranni. To byli niemieccy żołnierze. Młodzi harcerze bronili się małym składem broni, który szybko im się skończył. Pierwsi zabici. Strach ogarnął ich umysły, ale nie poddawali się bo wiedzieli za co walczą. Za Polskę, którą tak kochają. W końcu po dłuższym czasie na wierze weszli Niemcy i nie patrząc czy dzieci tam są żywe czy też nie. Wyrzucali je z 35 metrów. Choć niektórzy się zapierali i tak nie uniknęli upadku.<br />
<br />
Warszawa.<br />
"Nie wychodź na ulicę bo cię zabiją! Zobaczą, że jesteś polakiem!"-mówił drużynowy.-"Inni są od walczenia jawnie, a My- harcerze działamy cicho." Lecz młody 12-letni chłopiec nie chciał słuchać. Chciał pomóc, ale nie tak. Długo się zastanawiał aż w końcu wpadł na pomysł. Nie myślał wtedy o martwiącej się mamie, ani o rodzeństwie. Chciał pokazać, że Polska żyję i żyć będzie!!! Wybiegł na ulicę, a w ręce miał butelkę pełną benzyny. Padł strzał i to już wszystko. Zginął za Polskę i za mundur, którego się nie wstydził.<br />
<br />
Wrocław 1941.<br />
"Kolejny sabotaż. Choć małe działanie ma wielkie znaczenie."-powtarzała. W ręku miała kredę, a jej celem była ściana. Miała na niej narysować znaki polski walczącej. Było z nią dwóch harcerzy, którzy się jej przyglądali. Ulica z pozoru była pusta, ale z pozoru. Gdy podbiegła padł strzał. Z głowy młodej druhenki spadł beret, a ona osunęła się na asfalt. Nie żałowała tego co zrobiła bo zrobiła to w dobrej intencji. <br />
<br />
I co... co teraz powiesz? To tylko kilka faktów o harcerzach z czasów wojny. Jeśli teraz cię zapytam za co szanujesz mundur co odpowiesz?stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-82208082066782345712013-01-31T11:47:00.001-08:002013-01-31T11:47:13.996-08:00Ahoj !Ahoj! Widze, że tu wchodzicie. Myślicie, że nie widzę? :P Jestem niczym 'oko Saurona' :P<br />W komętarzu do tego postu proszę napisz o czym mam pisać opowiadania! CHCESZ KOLEJNĄ CZĘŚĆ ZAGUBIONEJ, A MOŻE UPADLI? Albo coś nowego? Napisz tematykę opowiadania.<br />POZDRAWIAM Gorąco. Strana Ragazza :*stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-26211064090547847382013-01-26T11:59:00.002-08:002014-02-27T06:49:58.547-08:00Zagubiona cz.5Przybyli tu. Czarni Jeźdźcy. Znów poczułam ból głowy gdy usłyszałam ich pisk. Z łóżka poderwali się hobbici. Spojrzałam się na Aragorna, ale on wpatrywał się w ogień ledwo tlący się w kominku. Był całkiem spokojny. Dlaczego? Może nas wydał im?<br />
-Wyruszamy jak wyjadą.-powiedział spokojnie. Hobbici szeptali coś między sobą. Moje wątpliwości od razu się rozwiały.<br />
Z budynku obok było słychać krzyki kobiet, dzieci i mężczyzn. Czyli zobaczyli już rycerzy cienia. Te krzyki przypominały te, które słyszałam przed wyjściem z wioski. W obu przypadkach było tyle samo bólu i rozpaczy. Żal przepełnił mnie całą. Schowałam twarz w rękach opartych o kolana. Chciałam schować łzy, które mimowolnie uciekły pod wpływem wspomnienia tego okropnego popołudnia gdy musiałam uciekać z mojej wioski. Aragorn dotknął mojego ramienia w geście pocieszenia. Starałam się nie reagować. Na dodatek moja głowa bolała mnie niemiłosiernie. Po chwili wszystko ucichło i było słychać oddalający się stukot kopyt. Całkowitą ciszę zakłócały tylko iskry w kominku.<br />
Rano obudziłam się na fotelu. Przez okno wpadały promienie słoneczne. Rozejrzałam się dookoła. Wszystko było w porządku tylko brakowało mi nowo poznanego kompana. Spojrzałam na drzwi, które były delikatnie uchylone. Wstałam cicho i zeszłam do prawie pustego baru. Przy ladzie siedział Obieżyświat- jak go tu nazywają, a przed nim stała 'milutka' kelnerka. Zeszłam po schodach na dół i nagle usłyszałam, że hobbici rozmawiają w pokoju. Także już wstali. Usiadłam obok niego i się na niego spojrzałam. Spojrzał na mnie również. Mogłabym przysiąść, że na jego twarz przez chwilę gościł uśmiech.<br />
-Gdy spałaś pozwoliłem sobie obejrzeć twoją broń. Masz solidny miecz. I dałbym głowę, że gdzieś już taki widziałem.<br />
-Możliwe. To miecz mojego ojca.-spojrzałam się na drewniane schody, po których zbiegli moi towarzysze pełni energii. Stanęli za nami z uśmiechami na twarzach.<br />
-To co ruszamy?-spytał Pipin. Aragorn przytaknął. Gdy już sprawdziliśmy czy wszystko mamy ruszyliśmy na północ w stroną gór Mglistych.-Gdzie teraz idziemy?<br />
-Do krainy elfów.-odpowiedział.<br />
Szliśmy lasem dzień i noc robiący tylko przystanki na zjedzenie czegoś. Nasz przewodnik powiedział, że później odpoczniemy, a teraz najlepiej jak najszybciej dojść do Rivendell.<br />
Nogi zapadały się w błocie, które powstało ostatniej nocy. Słońce wyłaniało się znad koron drzew oświetlając nasze twarze. Zieleni była wszędzie. Czułam się wypoczęta i pełna energii choć od ponad 24 godzin nie odpoczywałam. Pipin i Marry szli z uśmiechami na twarzy. Ptaki radośnie śpiewały. Aragorn szedł na przodzie. Przez większość drogi nawet raz nie sprawdził czy wszyscy idziemy. Wydaję się być lekkim dziwakiem. Hm, ale może zbyt pochopnie go osądzam? Tak jak ludzie w mojej wiosce.<br />
Hobbici ciągle coś nucili, ale po dłuższej chili ich nucenie zamieniło się w śpiewanie. Spojrzałam się na Froda i Sama z uśmiechem i obaj mi odpowiedzieli. Obok nas szedł Pipin i Marry podskakując i śpiewając.<br />
-<i>(...) Hej, hej wesoło nam, że pogodę dzisiaj ładną mam. Hej, hej wesoło mi, że w mej paczce fajkowe zioło tkwi.</i><br />
<i>Cóż dziwnego, że hobbit skacze kiedy ktoś inny ciągle płacze, Cóż dziwnego, że rozśmieszyć dzisiaj twoją buzię chcę!</i><i>Hej, hej wesoło nam, że pogodę dzisiaj ładną mam. Hej, hej wesoło mi, że w mej paczce fajkowe zioło tkwi.(...)</i>-śmiałam się do siebie pod nosem. Trzeba się cieszyć bo wiem, że za chwilę będę musiała przestać. Hobbici śpiewali tak przez pół godziny.-<i>(...) Cóż złego, że w hobbicie wsparcie maaaaaaaaasz? Tego nie wiem już sam! HEJ!</i>-zaczęłam cicho klaskać by pokazać, że choć było to męczące to bardzo mi się podobało. Nagle Aragorn stanął, a ja niezdarnie zaparzona w hobbitów na niego wpadłam."Cicho." uciszył nas. Moja głowa znów zaczęła boleć. Zrozumiałam, że to oznaka, że zbliżają się ONI. Wszyscy się po chowali. Tym razem mój ból się szybko nasilił. Już miałam wskoczyć do kryjówki, w której znajdował się Sam i Frodo kiedy poczułam jak coś przeszyło moje ramię. Była to strzała. Aragorn nie czekając wyskoczył i zaczął z nimi walczyć. Frodo chciał pójść w jego ślady, ale mu zabroniłam i kazałam siedzieć aby nic mu się nie stało. Byłam otumaniona i przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje. Oglądałam jak Aragorn, Pipin i Marry dzielnie walczą. Gdy się otrząsnęłam chwyciłam za mój miecz i dołączyłam do nich. Jeden z NICH zniknął mi gdzieś z oczu i ujrzałam jak godzi Froda sztyletem. Wyjęłam strzałę z kołczanu i strzeliłam do niego. W tym samym momencie kiedy grot strzały wbił się pod czarną szatę usłyszałam pisk. Wszyscy wrogowie wsiedli na konie i zaczęli uciekać. Poczułam silne zawroty głowy. Ktoś do mnie podszedł z tyłu i coś powiedział, ale nie rozumiałam co. Miałam chwilowe problemy z koncentracją. Czułam się jakbym śniła. Wszystko dookoła wirowało. Znów ból. To Aragorn wyjął strzałę z mojego ramienia.<br />
-...Jad już wsiąkł. Tak samo jak u Froda.<br />
-Jad?-spytałam.- Co z Frodem?-podniosłam się szybko. Szczerze mówiąc nie wiedziałam nawet, że klęczałam. Nie mogłam zapanować nad nogami. Aragorn wziął niziołka na ręce.<br />
-Dasz radę iść?-w odpowiedzi skinęłam.- Może twój organizm lepiej sobie poradzi. Chodźmy! Musimy jak najszybciej dojść do Rivendell.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-F1APohuANe0/UQQ1DYkdPLI/AAAAAAAAAH4/6hpDuXiSFTI/s1600/arwena.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-F1APohuANe0/UQQ1DYkdPLI/AAAAAAAAAH4/6hpDuXiSFTI/s200/arwena.jpg" height="200" width="133" /></a></div>
Do miasta elfów jak powiedział Aragorn było półtora dnia drogi. Musieliśmy iść szybko.<br />
Widziałam jak Frodo opada z sił. W połowie drogi gdy na niego spojrzałam wyglądał przerażająco. Jego oczy jakby były brudne, a od tego brudu białe. Pod oczami miał sińce i był jakby nie przytomny. Szczerze mówiąc ja też nie czułam się najlepiej. Powoli zaczynały boleć mnie kończyny i brzuch. Czułam jakby uciekała ze mnie energia. Postanowiłam iść z tyłu by nikt nie widział co się ze mną dzieje. Co jakieś dziesięć metrów moje nogi odmawiały dalszej drogi i uginały się w kolanach. Wtedy szybko łapałam się czegoś i podciągałam się. Po drodze, nie pamiętam kiedy dokładnie dołączył do nas przyjaciel Obieżyświata. Był to elf o długich blond włosach. Powiedział, że wyszedł nam na przeciw po za długo idziemy. Nie wiedział, że jest aż tak źle. Kilka razy musiałam go upewniać, że nic mi nie jest i nie potrzebuję pomocy. . .<br />
W końcu doszliśmy do właściwej drogi, a stamtąd jak mówił nasz przewodnik była już niedaleka droga do celu. Przy rzece czekała na nas piękna elfka na koniu, która zabrała Froda by szybciej go dowieźć i wyleczyć. Pytała się czy mnie też zabrać bo wyglądam źle, ale się nie zgodziłam. Dobijało mnie to, że tak bardzo po mnie widać, że źle się czuję. Gdy odjeżdżała wyprostowałam się i szłam szybko. Przez chwilę o wszystkim zapomniałam. Nie chciałam dać po sobie poznać, że jestem słaba. Nie wiem skąd elfka wiedziała, że będzie nam potrzeba. Może miała jakiś dar?<br />
Szliśmy, a droga coraz bardziej mi się dłużyła. Wędrowaliśmy w milczeniu bo wszyscy martwili się o Froda. Nawet nowo przybył elf. To Frodo odgrywał tu główną rolę, a teraz coś mu zagrażało. Gdy zapadł zmrok czułam, że zaraz upadnę. Nogi uginały się pode mną bez mojego pozwolenia coraz częściej.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-xxMvi2PpNHg/UQQyJ-9QgPI/AAAAAAAAAHo/LMsJRe7ASn0/s1600/w+krainie+elf%C3%B3w.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-xxMvi2PpNHg/UQQyJ-9QgPI/AAAAAAAAAHo/LMsJRe7ASn0/s320/w+krainie+elf%C3%B3w.jpg" height="179" width="320" /></a></div>
-Już niedaleko. Tylko przejdziemy most i polanę koło gorących źródeł.-powiedział i wskazał drogę. Wszystko przed moimi oczami rozpływało się. Widziałam tylko kręcący się most, który widniał w niebieskiej poświacie. Most był ze starych desek pod którymi były bagna. Nie wiem kiedy straciłam przytomność.stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-4928126383880797622013-01-22T05:21:00.002-08:002013-01-22T07:25:19.425-08:00Upadli cz. 2<div style="text-align: justify;">
Po chwili przyglądania się aniołowi wróciłam do książek i wtedy trafiłam na coś ciekawego: "<i>(...) Wąż starodawny, który się zwie diabłem i szatanem, zwodzący całą zamieszkaną ziemię, został strącony na ziemie, a z nim strąceni zostali jego aniołowie. (Ap 12, 7-9)" , "Jezus wtedy powiedział o szatanie i jego aniołach" </i>, <i>" (...)upadek dla aniołów jest tym, czym dla człowieka jest śmierć. Z chwilą bowiem upadku nie mają już możliwości poprawy, tak jak nie mają jej ludzie z chwilą śmierci" </i><span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;"><i>.</i> To ostatnie to były słowa autora. Coś mi się tu nie zgadzało bo gdzie indziej czytałam, że każdy zasługuje na poprawę. Nawet upadli, którzy w ramach pokuty muszą wykonać jakieś zadanie. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">-Nie każdy upadły jest zły.-powiedział ksiądz Brad odkrywając kolejny posąg anioła. Marmurowa postać stała dumnie, a u boku miała miecz. Powiedział to tak jakby słyszał moje myśli.- Każdemu potrzebna jest druga szansa.-powiedział. Mówił tylko do mnie. Mela ignorowała go i czytała. Postanowiłam sobie to wszystko spisać. Nagle z książki, którą trzymałam wypadło parę kartek w kratkę. Jakby z jakiegoś zeszytu. Schyliłam się po nie. Całe były zapisane. Zaczęłam czytać. </span><i style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">"Upadłe anioły są wśród ludzi. Zgrzeszyły i za karę zostały obdarte ze skrzydeł. Na pamiątkę zostawiono im tylko bolesne i krwawe, często, blizny. Oprócz tego nałożone są na nich kary, ale zależy ona od tego za co zostali wygnani z królestwa niebieskiego. [...] Może być im dana łaska, a wtedy mają zadanie i po jego wykonaniu zostają s powrotem wpuszczone do nieba. </i><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">[napisane coś nieczytelnie połowę kartki] </span><i><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">Ktoś tu idzie. Mam nadzieję, że to nie oni, że to nie ci źli dla których nie ma łaski. Słyszę jak coś mówią. Jeśli ktoś to znajdzie niech po przeczytaniu odłoży to s powrotem. Ta wiedza jest tylko dla ciebie! Kończę bo muszę uciekać. A po drodze jeszcze znaleźć Reymonta.</span></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;"><i>Jessica</i></span><i><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;"> Perry.</span><br /><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">Reymont Reepyns."</span></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">Nagle światła zaczęły mrugać i nie wiadomo skąd wziął się wiatr. Rozejrzałam się a ksiądz stał już w drzwiach i nerwowo spoglądał na korytarz w obie strony. Spojrzałam na Mel, a ta na mnie. Rzuciłyśmy wszystko i podeszłyśmy do księdza.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">-Może lepiej już pójdźmy.-powiedział zamykając drzwi na kłódkę, której wcześniej tu nie było.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">-Co się dzieje?-spytałam równo z Mel. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">-Nie jesteśmy tu mile widziani.-powiedział i spojrzał w korytarz na którym zaczęły jedna po drugiej gasnąć lampy.-Maci nikomu nie mówić o tym, że tu byłyście i nie mówcie skąd macie informacje.- Nagle zza rogu wyszedł młody chłopak, który chodził do naszej szkoły. Nazywał się James. Wystraszyłam się gdy go zobaczyłam. Miał na sobie skórzaną, czarną kurtkę, szary t-shirt i ciemne dżinsy. Jego włosy były lekko kręcone i trochę dłuższe niż u większości chłopców. Był wyższy ode mnie o głowę. Ksiądz jakby go tu oczekiwał.-Oh. Drogi Jamesie. Dobrze cię widzieć. Zabierz dziewczyny do wyjścia, ja zostawiłem coś w sali.-powiedział i znikł. Chłopak spokojnym krokiem odprowadzał nas do drzwi.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">-Masz na imię James prawdą?-spytała Amel.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">-Tak, a wy?-spytał niechętnie nie odwracając się do nas.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 17.234375px;">-Ja jestem Amel, ale mówią do mnie Mel. A to jest Aleks.-chłopk odwrócił się i na mnie spojrzał po czym na jego ustach dostrzegłam minimalny uśmiech. Przerażał mnie. Lampy za nami coraz szybciej gasły, a drzwi wyjściowych nie było nadal widać choć szliśmy za sznurem, który wcześniej rociągneliśmy. </span></span></div>
stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-68413165205728785922013-01-21T12:26:00.002-08:002013-01-21T12:26:20.732-08:00Zagubiona cz.4Energicznie otworzyłam po czym przede mną wskoczyli hobbici. Mieli w rękach dziwne rzeczy. Pewnie brali co było pod ręką aby tylko nie zostać bez broni.<br />
-Zostaw go w spokoju!-krzyknął Sam. Spojrzałam do zaciemnionego pokoju z kominkiem. Oprócz nas stał w nim Frodo, a naprzeciw niego mężczyzna, który go pojmał. Teraz stał bez kaptura i można było dojrzeć jego twarzy. Miał on brązowe włosy do ramion i delikatny zarost. Był wyższy ode mnie. Jego kość policzkowe i koścista szczęka nadawały mu królewskiego wyglądu. Spojrzał się na hobbitów z rozbawieniem, a potem spojrzał na mnie.<br />
-Widzę, że masz dzielnych towarzyszy. Jak się zwą?<br />
-Zostaw go...!-powtórzył sam. Frodo spojrzał się na niego.<br />
-Sam daj już spokój!-westchnął.- To jest Samwaise, to Pipin, Marry i Julia.-powiedział Frodo i opadł na fotel. Cofnęłam rękę od miecza. Skoro niziołek nie uznał go za wroga to czemu ja miała? Lecz pozostałam czujna. Minęłam niziołków i stanęłam obok mężczyzny.<br />
-Wszystko w porządku?-spytałam Bagginsa.<br />
-Tak, to tylko zmęczenie.-powiedział cicho.<br />
-A ty jak się zwiesz?-odwróciłam głowę w stronę mężczyzny, który stał dwa kroki ode mnie. Stałam do niego bokiem.<br />
-Aragorn, pani.-starałam się grać, że jestem nieustraszona tylko nie wiem czy mi to wyszło.-Siądźcie, rozgośćcie się.-powiedział. Hobbici niepewnie usiedli na łóżku, lecz ja cięgle stałam. Stanęłam koło kominka.-Więc szukacie Gandalfa?<br />
-Tak. Wiesz gdzie on jest?-spytał energicznie Frodo. Aragorn pokiwał głową.<br />
-Mówił, że was spotkam, ale nie wspominał, że tak licznie. Dość nie rozważnie obchodzisz się z pierścieniem. Ktoś mógłby go zauważyć, a wtedy było by źle.<br />
Aragorn wyjaśnił, że jest dobrym druhem Gandalfa Szarego, i że jest tu z jego prośby i nie tylko. Wie strasznej mocy pierścienia i chce nam pomóc. Na początku zarzekł się, że doprowadzi nas do czarodzieja. Potem powiedział abyśmy tu spali nie szli nigdzie indziej ponieważ czarni jeźdźcy są niedaleko i jadą za nami. Pipin, Merry i Sam szybko zasnęli. Prawie, że od razu jak się położyli. Za to Frodo leżał lecz nie spał. Wpatrywał się w smugi deszczu, które obmywały okno. Aragorn usiadł na jednym fotelu, a ja na drugim. Nawet nie chciałam zasypiać. Po krótkim siedzeniu w milczeniu spytał:<br />
-Co ci się stało?-szepnął wskazując na moje ramie obwiązane zakrwawioną szmatką.<br />
-To nic. Mała potyczka.- z przerażającym stworem dodałam w myśli.- Gdzie teraz ruszymy?-spytałam równie cicho.<br />
-Do krainy elfów. Tam czeka Gandalf. Nie mógł się tu zjawić więc przysłał mnie. To dziwne.-spojrzałam się na niego pytająco.-Mówił o hobbitach, ale nie wspominał ani słowem o dziewczynie.<br />
-Tak, on nie wie, że także do niego zmierzam.<br />
-A po co z nimi wędrujesz?-zabrzmiało to jak zarzut.<br />
-Myślisz, że mogłabym im coś zrobić?<br />
-Ależ skąd!-chyba źle oceniłam jego wypowiedź.-Po prostu tak się spytałem.-postanowiłam mu powiedzieć czemu z nimi wędruje.<br />
-Mój brat... mój brat kazał mi odszukać czarodzieja. Nakazał mi to zanim orkowie go zabili. Nie wiem o co mu dokładnie chodziło, ale powiedział, żebym nie dała się pojmać bo dużo ode mnie zależy. Może ty to rozumiesz?-spojrzałam na niego. Siedział w zadumie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-WK2Q8XKfjHk/UP2kRlQOLpI/AAAAAAAAAHI/FAgwTPVAll0/s1600/Deszcz.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://1.bp.blogspot.com/-WK2Q8XKfjHk/UP2kRlQOLpI/AAAAAAAAAHI/FAgwTPVAll0/s320/Deszcz.jpg" width="320" /></a></div>
-Tak, rozumiem.-napełniłam się nadzieją.- Jeśli dobrze to interpretuje to jesteś dziewczyną związaną z pierścieniem. Jesteś z nim połączona. Twój pradziad rzucił klątwę na pierwszą jego potomkinię ściągając z siebie tym samym przymus przelania krwi za dobro kraju. Niestety zrobił to nieumiejętnie...-jego wypowiedź przewał huk na dworze. Frodo poderwał się z łóżka i wlepił wzrok w szybę tak jak ja.stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-49071141198765157902013-01-21T11:36:00.001-08:002013-01-21T11:36:25.640-08:00Upadli cz.1-Kto z was ma coś ciekawego? No proszę panno Swits.<br />
-Już proszę księdza. "<i>Bóg bowiem nie oszczędził aniołów, którzy zgrzeszyli, lecz strąciwszy do otchłani umieścił ich w ciemnych lochach by byli zachowani na sąd" Księga św. Piotra. </i> skończyła czytać Amela.- Mam tu coś jeszcze-bez pytania zaczęła czytać.-<i>"W tym czasie pojawiły się Nefilim(upadły, syn upadłego i córki Adama) na ziemi (a także później), później synowie nieba współżył z córkami człowieka, która zrodziła ich synów. ~</i><b style="font-style: italic;">Księga Rodzaju 6.</b>-ksiądz nic nie mówił bo nie spodziewał się takich cytatów. Amela uznała to za pozwolenie na wyciągnięcie wniosków.-Czyli aniołowie zgrzeszyli i zostali wygnani z nieba, ale za to zostali na ziemi z ludzkimi kobietami. Czyli...<br />
-Amel dosyć!-nagle zadzwonił dzwonek.-Panna Swits i Armsters zostają w sali.- W klasie rozległo się buczenie. Wychodząc koledzy mówili, że przygotowałyśmy niezły referat. Amel się z tego cieszyła, ale ja nie.<br />
-Świetnie, teraz będę miała przez ciebie kłopoty!<br />
-Przynajmniej podobało się klasie. No nie wszystkim...-powiedziała i spojrzała na wychodzące z sali rodzeństwo Greutt, którzy spojrzeli się na nas wrogo. Oni byli jacyś dziwni! Zawsze trzymali się razem i byli tacy tajemniczy... coś skrywali. Z myśli wyrwał mnie ksiądz. Dał nam naganę, że zrobiłyśmy pracę na taki temat. Mówił coś, że to coś wbrew kościołowi itp. Nie słuchałyśmy go za bardzo. Już miałyśmy wyjść kiedy młody ksiądz nas jeszcze zatrzymał.<br />
-Jeśli jesteście takie ciekawe tych upadłych aniołów...-zaczął ze skruchą.- Eh. A co tam. Chodźcie ze mną.-Nasza szkoła była olbrzymia i to dosłownie. Była jedną z największych szkół w Wielkiej Brytanii. W tej pod tym względem dokładnie była 3. Legenda głosiła, że miała też potężnie rozbudowane podziemie. Właśnie tam prowadził nas ksiądz. Do wielkich metalowych drzwi za którymi mieściło się podziemie, albo jak nazywali to uczniowie "Askaban". Ksiądz poprosił dozorce aby ten otworzył drzwi. Spojrzałam na Mel, a ta cicho powiedziała do mnie:<br />
-To jakiś zboczeniec. Mówię ci. Jest młody i chce się wyżyć a nie opowiadać o aniołach.-na co ksiądz spojrzał się na nas przez ramie. Od razu się zamknęłyśmy. Zaraz przy wejściu ksiądz przywiązał gruby sznur do haka wystającego ze ściany.-A co po co?<br />
-Abyśmy się przypadkiem nie zgubili. Albo jak wolisz, żebyś widziała którędy uciekać.<br />
<i>"Bez czelny." </i>powiedziała bezgłośnie moja przyjaciółka. Lampy nad nami migotały jak w horrorach. Ksiądz ciągle rozwijał sznur i zerkał na drzwi po bokach. Po kilku zakrętach w końcu otworzył kolejne wielkie, brudnozielone drzwi. Wszedł za nie a ja za nim. Amela była niepewna. Ja czułam, że coś ciągnie mnie z tam. Nie wiem sama czemu. Ksiądz zapalił światło w pomieszczeniu. Było ono ogromne. Ściany były jak wszędzie brudno beżowe. Pod ścianami stały sterty zakurzonych książek. Każda z 4 ciągnących się wzdłuż siebie ścian była nimi obładowana. Na dodatek w całym pomieszczeniu stały ... jakieś wysokie rzeczy przykryte prześcieradłami. Całe to miejsce było wielkość 6 sal lekcyjnych i było po brzegi wypełnione odorem stęchlizny. Po chwili ksiądz, który przemieszczał się ciągle zaczął mówić.<br />
-Uczono mnie, że ich upadek polega na wolnym wyborze dokonanym przez te duchy stworzone, które radykalnie i nieodwołalnie odrzuciły Boga i Jego królestwo. Ale to nie do końca prawda...<br />
-A co jest prawdą?-spytałam i podeszłam do zakurzonych ksiąg.<br />
-Jeśli chcecie wiedzieć same musicie do tego dojść. Aleks, Amela lubię was i tą waszą dociekliwość. Tak jestem młody, Amel, ale nie zrobiłbym wam krzywdy.-powiedział zły po czym westchnął.- Macie 60 minut. Szukajcie w tych księgach czego chcecie. Spisujcie to, ale nie wynoście ich stąd.<br />
-Proszę księdza co jest po tymi prześcieradłami?- spytała Amela stojąc przy najniższym z nich.<br />
-Zajrzyj, ale może nie pod to...-było już za późno. Amela ściągnęła prześcieradło i ujrzała posąg skierowany twarzą do niej. Była to postać diabła. Amel wystraszona krzyknęła a ja i ksiądz zaczęliśmy się śmiać. Potem wróciłam to szperania.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-4wo9LBFkg0Q/UP2Ye5qFZ2I/AAAAAAAAAG4/zoY1MHIe8NY/s1600/anioly.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://2.bp.blogspot.com/-4wo9LBFkg0Q/UP2Ye5qFZ2I/AAAAAAAAAG4/zoY1MHIe8NY/s200/anioly.gif" width="155" /></a></div>
W sumie to nic na temat upadłych nie znalazłam przez dobre 30 minut. Potem postanowiłam odpuść moim oczom na chwilę i podeszłam do jednego z zakryty posągów i zdjęłam z niego prześcieradło, a moim oczom ukazała się postać zapłakanego anioła patrzącego ku górze. Ręce miał złożone w błagalnym geście. Przyglądałam się temu posągowi. Wzbudził on we mnie emocje jakich wcześniej nie odczuwałam. Coś pomiędzy żalem, smutkiem, a nostalgią.stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-62930529453758636262013-01-20T06:54:00.004-08:002013-01-20T06:54:48.019-08:00Zagubiona cz.3Postać w diabelsko czarnym płaszczu zsiadła z konia z czerwonymi oczyma. Postać miała kaptur na głowie, a pod nią czerni, otchłań, nicość. Postać nachyliła się nad korzeniem pod którym schowali się hobbici. Bałam się, że coś im zrobi. Chciałam wyskoczyć i im pomóc, ale wtedy zwątpiłam w swoje umiejętność waleczne. A po drugie złamałabym obietnice daną Marcjanowi, że się nie narażę na niebezpieczeństwo. Z pod ciemnego kaptura wydobył się pisk od którego głowa zaczęła mnie boleć. Spojrzałam na przerażonych niziołków i ujrzałam jak Frodo wyciąga z pod koszuli złoty pierścieni. Bałam się. Po chwili Pipin rzucił marchewką gdzie w bok, a czarna postać pobiegła w tamto miejsce. Wszyscy szybko zbiegliśmy ze wzgórza i zatrzymaliśmy się niedaleko wody.<br />
-Co to było?-spytał któryś.<br />
-Czarny jeździec.-powiedziałam.- Mój brat mi kiedyś o nich opowiadał. Musimy uciekać zanim tu wrócą.-Serce ciągle waliło mi. Zaczęliśmy biec w zapadającym mroku. Co chwilę potykałam się o jakiś korzeń, ale hobbici poruszali się bezszelestnie. Bałam się, że przez moje niedelikatne poruszanie się zwabie tu z powrotem jeźdźca. Nagle zza drzewa wyskoczył wielki koń z jeźdźcem na grzbiecie Zaczęliśmy biec ile sił w nogach. Choć on był za nami i tak usłyszałam jak wyciąga miecz który ze świstem przecina powietrze. Nagle Frodo się potknął i został z tyłu. Nikt tego nie zauważył prócz mnie. Bez wahania wyjęłam miecz i osłoniłam hobbita przed zadanym mu ciosem.<br />
-Biegnij!-powiedziałam.-Zaraz was dogonię.- hobbit wstał i zaczął biec. Ja dźgnęłam czarnego konia mieczem i odbiegłam. W ostatnie chwili wskoczyłam do oddalającej się łodzi. Odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam się na Froda i zmierzyłam go wzrokiem.- Nic ci nie jest?<br />
-Mi nie, ale tobie tak.-powiedział i wskazał moje ramie. Było rozcięte, ale to dziwne bo nie pamiętam gdy został zadany mi cios.<br />
-To nic. Zagoi się szybko.-obwiązałam ramię chustką wyciągniętą z torby, która szybko nasiąknęła krwią. Płynęliśmy około półtorej godziny aż dopłynęliśmy do niewielkiego portu. Stamtąd poszliśmy na piechotę. Pogoda jak na złość się zepsuła i zaczął padać chłodny deszcz. Szliśmy w błocie nie długo. Kres dzisiejszej wędrówki zwiastowała wielka ceglana brama z drewnianymi wrotami. Za nimi było miasteczko do którego zmierzaliśmy.<br />
-W karczmie ma być Gandalf.-powiedział Sam. Był ciągle na coś zły. Ja się cieszyłam, że moje marzenie się spełniło i ruszyłam na wielką przygodę. Choć bałam się to byłam szczęśliwa chociaż z tej jednej małej rzeczy.<br />
W karczmie usiedliśmy przy stole i od razu w oczy rzucił mi się mężczyzna, który siedział w rogu przy oknie na stołku, z fajką z ustach. Nie widziałam jego twarzy przez kaptur, ale wiedziałam, że tu się patrzy. Postanowiłam też go poobserwować. Wszyscy odetchnęli i się zrelaksowali i posilili.<br />
-Frodo...- szturchnęłam go w ramie.-Nie wiem jak ty, ale ja tu nie widzę Gandalfa tylko jakiegoś mężczyznę, który się nam przygląda.-Złapałam kelnerkę, która właśnie przechodziła.- Przepraszam. Kim jest ten mężczyzna, który tam siedzi?-kobieta spojrzała się na niego i znów na mnie.<br />
-To wędrowny strażnik zwany przez nas Obieżyświatem.-powiedziała i odeszła.<br />
-Zaczekaj!-krzyknęłam za nią, a ta niechętnie się tu cofnęła.-Czy zagościł tu może Gandalf szary ostatnimi czasy?<br />
-A co ja ci na informację wyglądam młoda panno?-spytała z oburzeniem po czym westchnęła.-Nie. Nikogo tu takiego nie było.-odeszła szybko kołysząc biodrami. Spojrzałam się na Froda i Sama, którzy siedzieli obok mnie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-HIVFAx1F-Fk/UPwFC8J93-I/AAAAAAAAAGo/sEBqetAOUqg/s1600/P200113_1550%5B01%5D.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://3.bp.blogspot.com/-HIVFAx1F-Fk/UPwFC8J93-I/AAAAAAAAAGo/sEBqetAOUqg/s200/P200113_1550%5B01%5D.jpg" width="150" /></a></div>
-Milutka.-powiedziałam i wzięłam łyk piwa. Nagle z baru było słychać jak Pipin przechwala się, że zna Froda Bagginsa. Frodo i reszta wstali od stołu i podeszli od niego. Nagle wszyscy spojrzeli na ciemnowłosego hobbita, później ujrzałam tylko ulatujący w górę złoty pierścień, który wpadł na palec Froda, a ten zniknął. Zakrztusiłam się. Rozejrzałam się nerwowo po sali i ujrzałam jak trzyma go mężczyzna w kapturze i wrzuca do pokoju. Od razu się poderwałam i popędziłam za nim a ze mną hobbici. Zanim otworzyliśmy drzwi złapałam rękojeść miecza by móc go za chwile szybko wyjąć.stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-15691267894286608422013-01-19T11:05:00.000-08:002013-01-19T11:05:17.272-08:005 minut.Mężczyzna siedział przy komputerze. Spojrzał na zegarek w komputerze. Była godzina 16:01 gdy zadzwonił do niego telefon. Numer był zastrzeżony, ale i tak odebrał. W słuchawce usłyszał młodzieńczy męski głos.<br />
-Witam. Mogę zabrać Ci 5 minut?-spytał.<br />
-Yyy. Tak.-powiedział niepewnie. Nagle rozmówca się rozłączył. Mężczyzna spojrzał znów na zegar w komputerze, który wskazywał 16:06.<br /><br /><br />PS: To nie moja historia, ale strasznie mi się podoba. :DstranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-55156573472135913092013-01-19T10:22:00.001-08:002014-02-27T06:30:42.872-08:00Zagubiona cz. 2Biegnę. Boję się zwolnić, boję się, że mnie złapią... W głowie ciągle obijają mi się słowa mojego brata. I choć ich kontekstu nie rozumiem to wiem, że muszę się go słuchać.<br />
Zaczynam rozmyślać nad postacią Gandalfa. Dawno go co prawda nie widziałam, ale wiem, że na pewno się nie zmienił. Odkąd pamiętam zawsze wyglądał i zachowywał się tak samo. Zawsze mówił zagadkami, które nie zawsze rozumiałam. No bo co ma zrozumieć 7 letnia dziewczynka słysząc: "Tam gdzie hobbit nie dosięgnie choć bardzo by chciał. Znajdziesz swe narzędzie, swój mały skarb." Tego samego dnia dostałam w prezencie od niego mój pierwszy łuk przywieziony z odległej krainy. Mogłam się tylko domyślać, że jest on z Rivendell. Mam z nim naprawdę miłe wspomnienia.<br />
<br />
Wybiegłam na polanę gdy nagle zobaczyłam hobbita o rudawych włosach i trochę tęgiej posturze. To pierwsza osoba jaką widzę od paru dni. Bez wahania ruszyłam za nim. Muszę z nim porozmawiać, nie ważne o czym. Może przypadkiem się czegoś dowiem.<br />
-Hej, hobbicie!-zawołałam za nim i zaczęłam do niego biec, lecz ten zaczął uciekać.-Hobbicie, zaczekaj!- Biegłam ciągle za nim gdy nagle zauważyłam, że się zatrzymał i stał z nim inny brązowowłosy niziołek. Wpadłam na nich i razem się przewróciliśmy lecz od razu wstałam i zaczęłam się otrzepywać. Spojrzałam na nich i od razu miałam dobre przeczucie.-Jeśli ktoś cię woła to wypadałoby się zatrzymać.-pouczyłam ich.<br />
-Wybacz pani.-powiedział brązowowłosy.- Jestem Frodo Baggins a to mój kompan Samwise Gamegee. Czemu nas zatrzymałaś?- rudy niziołek szturchnął go łokciem w bok, a ten się tylko roześmiał. Natomiast mina rudego kompana nie była zbyt wesoła.<br />
-Chciałam tylko spytać... czy znacie Gandalfa Szarego? Szukam go, a słyszałam, że miał iść z dwoma hobbitami i gdy was zobaczyłam...-przerwałam biorąc głębszy wdech. W końcu zrobiłam sobie przerwę w biegu. Hobbici nie ufni mi spojrzeli się na siebie i po chwili Frodo powiedział.<br />
-Tak właśnie do niego idziemy, ale chcieliśmy sobie zrobić przerwę na kolację. Może zjesz z nami...?-spytał trochę się wahając.<br />
-Wybaczcie mi. Jestem Julia Slikpens z Dorthmountain.<br />
Usiadłam z hobbitami i zjadłam posiłek. Pogawędziliśmy trochę, a potem ruszyliśmy razem. Wyjaśniłam im podczas wędrówki, że podejrzewam, że będę z nimi wędrować. Powiedziałam im o moim bracie i o tym czemu uciekłam. Frodo wypytywał się o niektóre rzeczy, ale Samwise szedł w ciszy i patrzył się na mnie wrogo.<br />
Gdy szliśmy polem kukurydzy z poza zielonych, wysokich łodyg wypadło dwóch kolejnych hobbitów. Wywnioskowałam, że się znają z Frodem i Samem ponieważ przyjacielsko się przywitali. Jeden drugiego szturchnął w ramię i spojrzeli się na mnie i się uśmiechnęli. Przedstawili mi się. Jeden z nich nazywał się Pipin Took, a drugi zwał się Merry Brandybuck. Obaj byli bardzo podobni do siebie.<br />
Hobbici zaczęli biec przez kukurydzę. Nie wiedziałam przed czym uciekają dopóki nie obejrzałam się za siebie i nie zobaczyłam wielkoluda, który gonił nas z kosą coś krzycząc. Na końcu pola nie było jak myślałam polany tylko stroma skarpa z której wszyscy spadliśmy i na gościniec.<br />
-Czemu was ... nas gonił ten olbrzym?-spytałam oburzona podnosząc się z ziemi. Czym prędzej sprawdziłam stan mojego łuku. Na szczęście był nienaruszony. Tylko podczas upadku zgubiłam jeden sztylet.<br />
-Nie wiem. Gniewał się że zabraliśmy mu kilka marchewek i sałat...<br />
-Tak. Oraz dwa słoje grzybów i parę dni temu!-powiedział zły Sam. Spojrzał się na Froda, który stał na drodze i wpatrywał się w zapadającą na niej ciemność.- Panie Frodo wszystko w porządku?<br />
-Chować się! Uciekać z drogi!-krzyknął i rzucił się z drogi. Za nim wszyscy zrobili tak samo. 4 hobbitów schowało się pod wielkim korzeniem, ale dla mnie by już tam miejsca nie było więc schowałam się trochę niżej za gęstym krzakiem. Zapadła cisza gdy po chwili można było usłyszeć stukot kopyt. Koń zatrzymał się za nami. Spojrzałam się przez krzaki i ujrzałam coś strasznego. Postać rodem z moich koszmarów...stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-29273091341422181252013-01-19T08:56:00.001-08:002013-01-19T08:56:39.549-08:00jedno mrugnięcie<h3>
Jedna sekunda, minuta, godzina zmienić może wszystko.</h3>
Przekonał się o tym James. Właśnie skończył zajęcie na uczelni i szedł sobie spokojnie chodnikiem. Myślami był już w rodzinnym domu przy obiedzie z siostrami i mamą. Już widział pieczone mięso na ślicznie nakrytym stole w altanie przed domem. Widział swojego małego siostrzenica Brada, który pytał ciągle czy może już zacząć jeść.<br />
James właśnie przechodził przez ruchliwą ulicę. Przez zamyślenie się nie rozejrzał się i z myśli wyrwał go przeraźliwy pisk opon. Upadł na ziemię. Gdy oprzytomniał zrozumiał co się właśnie stało. Zrozumiał, że ma wypadek. Spojrzał na siebie i ujrzał najgorszy widok w jego życiu.<br />
Zamiast nóg miał blachę samochodową, która przebiła jego brzuch i wbiła się w asfalt pod nim. James Z przerażenia zaczął krzyczeć w niebo głosy. Krew wylewała się z jego ust... Nagle z góry jakby z jednego z wieżowców spłynęła na niego fala światła i ciepła, która zabrała z niego cały ból.<br />
<br />
Nagle James poczuł, że stoi stabilnie na nogach tuż przed jezdnią na której to przed chwilą miał wypadek. Spojrzał w bok i ujrzał dokładnie ten samochód, który go potrącił. Zamurowało go.stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-84169008149142520692013-01-19T07:37:00.003-08:002013-01-19T07:37:51.698-08:00Śpiąca.Tosia wyszła z domu kierując się ku miastu. Była szczęśliwa, że po raz kolejny spotka się ze swoim chłopakiem Kacprem. Chłopak jak zwykle czekał już na nią przed kinem z małą, herbacianą różą. Poszli na komedie- romantyczną, a później poszli na spacer po starówce Gdańskiej. Szli trzymając się za rękę. Rozmawiali ciągle o muzyce z filmu. Gdy doszli na Motławę. Oparli się o poręcz. Tosia zaczęła przyglądać się róży i obracać ją w palcach. Zupełnie przestała słuchać chłopaka gdy ten nagle objął ją mocno i pocałował w policzek.<br />
-Tosia, bo nie bez powodu cię tu przyprowadziłem. Pamiętasz tu się spotkaliśmy.<br />
-Tak pamiętam. To było takie zabawne gdy na siebie wpadliśmy, a ty...<br />
-Tak, nie wspominajmy tego.-powiedział zawstydzony.- To może powiem prosto z mostu...-zaczął po krótkiej chwili milczenie.- Wyjdziesz za mnie?-spytał i pokazał jej pierścionek z rubinem otoczony diamentami. Tosia rzuciła mu się na szyję krzycząc.<br />
-Tak, tak! Kocham cię Kacper. Oczywiście!<br />
Stali przytuleni do siebie gdy nagle Tosie zaczęła boleć mocno głowa. Zamrugała dwa razy lecz gdy otworzyła potem oczy widziała tylko ciemność i usłyszała głos nieżyjącej już matki.<br />
-Ja cały czas jestem przy tobie. Wiem, że mnie słyszysz kochanie. Co u ciebie? Bo ja dziś byłam z twoją młodszą siostrzyczką na jej występie...- głos nagle gdzieś znikł. Jej chłopak spojrzał się na nią zmartwiony.<br />
-Co się stało kochanie? Coś nie tak?-z oczu dziewczyny popłynęły łzy.<br />
-Znów słyszałam moją mamę. Mówiła coś o mojej siostrze, ale ja nie miałam nigdy siostry!<br />
-To pewnie ze zmęczenia. Chodźmy do mnie do domu...<br />
<h4>
Tosia nie wiedziała, że to co słyszała nie było tylko jej wyobraźnią lecz rzeczywistością. Jej mama przychodziła do niej do szpitala co dwa dni i zdawała relacje córce, która miała spać już do końca swojego życia...</h4>
stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2767658289027107179.post-92137188857436103002013-01-19T07:20:00.000-08:002013-01-19T07:20:41.598-08:00internet...<br />
<h3>
W niewielkiej miejscowości na Pomorzu mieszkała dziewczyna o imieniu Olga. Olga chodziła do pierwszej gimnazjum i cieszyła się z tego. Bo nowa szkoła to nowe znajomość lecz nie zawsze udane jak się okazało...</h3>
Olga miała w swojej klasie przyjaciółkę Patrycję, którą bardzo sobie ceniła. Patrycja poznała Olgę z kilkoma fajnymi osobami. Olga poczuła, że coś w końcu zaczyna się układać. Bo tak naprawdę nikt nie wiedział jakie ma problemy. Nikt nie wiedział, że jej tata jest alkoholikiem i bije jej mamę oraz wyzywa siostrę. Nikt naprawdę nie wiedział ile nocy przepłakała wzywając Boga do pomocy, który nigdy się nie zjawił.<br />Pewnego wieczoru gdy Olga skończyła odrabiać lekcje przysiadła do laptopa i włączyła facebook'a. Lubiła grać w gry na portalu więc założyła drugie konto by po prostu przesyłać tam zaproszenia itp. Nagle na pasku z boku w proponowanych znajomych ujrzała imię i nazwisko jej znajome. Było to imię byłego chłopaka jej koleżanki. Postanowiła go zaprosić do znajomych z fikcyjnego konta choć sama nie wiedziała czemu. Po chwili on zaakceptował zaproszenie i napisał do Olgi: "<i>Hej, znamy się?"</i>. Ona od razu odpisała podekscytowana: <i>"Nie, a tak właściwie to ja cię znam lecz ty mnie nie. Byłeś chłopakiem mojej koleżanki, a ona strasznie dużo o tobie mówiła..."</i> I tak zaczęli ze sobą pisać. Pisali do późna. Następnego dnia też i kolejnego także. Olga co ranek chętnie wstawała do szkoły by patrzeć na tego chłopaka choć on nie wiedział jak ona wygląda. Pewnego dnia ten chłopak podszedł pod jej klasę i zaczął rozmawiać z ich wspólnym kolegą. Usłyszała wyraźnie jak wymawiają jej imię. Lecz mimo to nie podeszła do niego.Chłopak już wiedział z kim co wieczór pisał lecz nie podszedł do niej. Olga zakochała się w tym chłopcu, w rozmowach z nim...<br />
Lecz choć myślała, że będzie wszystko w porządku to się pomyliła. Po tygodniach 2 chłopak podszedł do niej w szkole lecz zamiast miło z nią porozmawiać zaczął się z niej wyśmiewać. Z tych rzeczy, które mu napisała. Dziewczyna co dzień w szkole spotykała się z wyśmiewaniem z niej, a w domu z kłótniami rodziców. Pewnego dnia cała szkoła się z niej śmiała, że jest naiwna, dziwna i głupia. Olga się załamała, a po szkole poszła nad rzekę i wyjęła tabletki nasenne. Połknęła całą garść. Gdy poczóła się senna zobaczyła, że przez most przechodził Emil. Chłopak którego poznała dzięki Patrycji. On podbiegł do niej i zadzwonił pod 999.<br />
-Olga czemu to zrobiłaś? Po co? Przez tych debili w szkole...<br />
-Ja już nie wytrzymałam Emili...-powiedziała cicho i sennie.<br />
-Olga, ja... ja... ja się w tobie zakochałem. Nie odchodź.- Olga tylko się uśmiechnęła i zamknęła oczy. Jej serce przestało bić w karetce i już nie zabiło.stranaRagazzahttp://www.blogger.com/profile/14217076371410906455noreply@blogger.com2